I wywalone. Dziewictwo to zwykły wymysł. Nie jesteś prawiczkiem spoko, jesteś prawiczkiem też spoko. A ludzie którzy wyśmiewają się z kogoś że ktoś nigdy nie ruchal to zwykli frajerzy. Kiedy powiesz bogatemu że zarobiłeś 3k to cię pochwali i poradzi co dalej. A jak powiesz ,,bogatemu” że zarobiłeś 3k to cię wyśmieje
Jprdl. Z takim podejściem to nie dziwne, że Was nie chcą i tak wygląda demografia. Ludzie, obudźcie się. Dookoła jest pełno lasek, tylko trzeba 1. Umyć się 2. Wyjść z jaskini 3. Umieć zagadać, zabrać na spacer, potańczyć, kwiatki jakieś ogarnąć.
A z dziećmi też jest tak, że wiele kobiet chęć posiadania dzieci uzależnia od mężczyzny. Jeśli nie ma albo ma debila to nie będzie się chciała pakować w 18 lat syfu. Musi mu ufać i czuć się bezpiecznie, jeśli jej facet to duże dziecko to po co jej kolejne?
Serio, nie musisz mieć samochodu ale musisz mieć czyste dłonie, buty i zęby. I książki jakieś czytaj. Dowiedz się co lubi i rób to. To takie proste i trudne zarazem.
PS. Ja żonę poznałem na wolontariacie a poderwałem ją, bo zawoziłem jej kanapki z rzodkiewkami jak pisała magisterkę.
Może i komentarz żartobliwy, ale to jest jedyny sposób na prawdziwe rozwiązanie problemu. Imigracja to tylko tymczasowe rozwiązanie które też ma swoje wady, a na pewno nie jest do utrzymania na dłuższą metę.
Prawdziwym rozwiązaniem jest po prostu umożliwianie ludziom posiadania dzieci, w czym obecne rządy, szczególnie zachodnie, są wybitnie słabe (czy to drogie mieszkania, czy sprawy aborcyjne u nas) przez co ludzie po prostu nie mogą sobie pozwolić na to.
Technologia też na pewno powoduje pewne problemy (epidemia samotności) ale warto zwrócić uwagę że ci samotni ludzie są nieszczęśliwi - czyli też by chcieli mieć partnera/kę i prawdopodobnie nie pogardziliby dziećmi.
Ja bym dodał do równania jeszcze nasz obecny styl życia. Sam wolę grindowanie kariery dla utrzymania mojego hedonistycznego stylu życia. Szkoda mi czasu na dzieci jak mogę przepierdalać siano na gadżety, grać w gierki, przerzucać żelastwo na siłce i jeździć na wakacje 2 dwa razy w roku - generalnie realizacja niespełnionych zachcianek z dzieciństwa. Czy ugryzie mnie to kiedyś w dupę? Jest taka szansa. Natomiast staram się jednak dbać o swoje bezpieczeństwo finansowe, a ewentualne skutki takiego błędu i tak odczuję najwcześniej za kilka dekad, więc mi to lata.
Fakt, ludzie są samolubni z natury. Aczkolwiek tacy ludzie od dawna istnieli, tylko kiedyś było ich trochę mniej i zajmowali się trochę innymi rzeczami.
Bardzo możliwe, że jest to kolejny czynnik, ale mam wrażenie, że utrudnianie posiadania dzieci tym, którzy je mieć chcą ma większy negatywny wpływ na sytuację.
To jest bardziej złożony problem imo. Ludzie kiedyś żyli dużo skromniej i bardziej "lokalnie". Nie było mowy o konsumpcjonizmie jako fanaberii - bo nie było takiej możliwości. Nasze życie w raz z rozwojem technologii i globalizacji stało się dużo bardziej złożone, szybkie i produktywne - coraz mniej czasu zostaje na kwestie bardziej przyziemne.
Kiedyś zmartwieniem chłopa było zasiać pole i zrobić dzieciaka, co by mógł potem siać razem z Tobą. Dzisiaj moim zmartwieniem jest bezbłędne dowiezienie wieloletniego projektu w mocno regulowanym sektorze na którym będzie opierać się praca dziesiątek tysięcy ludzi. Kompletnie inna skala abstrakcji.
Gdzieś tam wychodziło w badaniach, że gdyby dzieci miały osoby, które chcą je mieć, ale nie mają ze względów finansowych, to dzietność wynosiłaby 2,3 na kobietę.
Imigranci w pierwszym pokoleniu często mają więcej dzieci niż lokalni i niż ich rówieśnicy którzy zostali w starym kraju. Bo jest dobrobyt i w końcu ich "stać". A potem drugie pokolenie ma taką samą dzietność jak ludność rdzenna.
Jest takie przysłowie że apetyt rośnie w miarę jedzenia, tu jest to samo. Wymagania finansowe wzrastają szybciej niż dobrobyt.
Jedyny sposób żeby zebrać takie dane to odpytać. A ludzie znajdą zawsze milion wymówek żeby uzasadnić czemu jeszcze nie pora.
Prawda jest taka że dzisiejszy świat oferuje milion rzeczy lepszych i łatwiejszych niż założenie rodziny. Widać to jak na dłoni. Dzieci na całym świecie rodzą się tylko tam, gdzie nie ma lepszych alternatyw. I żadna ilość pomocy finansowej tego nie zmieni.
Duuuużo ludzi nie chce mieć dzieci (albo więcej niż jedno, maks dwa) i żadne pieniądze i systemy tego nie zmienią. Można popatrzeć na mega bogate kraje skandynawskie. Nie ma tam specjalnie boomu demograficznego (no chyba że wliczamy dzieci migrantów). To jest zmiana kulturowa.
My z żoną chcieliśmy mieć trójkę dzieci. Mamy 2.5 letniego syna i już tydzień po jego urodzeniu stwierdziliśmy, że więcej dzieci nie będziemy mieć. Te 2.5 roku utwierdziło nas jeszcze bardziej w tym postanowieniu. Nie ważne ile hajsu by dawał rząd. Żadne pieniądze nie są warte permanentnego zmęczenia fizycznego i psychicznego oraz braku czasu na cokolwiek.
Dziecko powinna wychowywać cała wioska jak to się mówi a noe tylko rodzice i chyba w tym jest największy problem z małą dzietnością, system ekonomiczny, indywidualizm.
Sytuacja w Szwecji jest dużo lepsza (1.67 dzieci/kobietę w porównaniu z 1.21 w PL) nadal nie idealna, ale lepsza. Poza tym, nie zapominaj, że bogaty kraj to się równa jeszcze droższe nieruchomości, czyli wcale nie jest to tak, że każdy Szwed może wyciągnąć jedną wypłatę i magicznie kupić dom, bo jest w Szwecji.
Chciałem mieć drugie to rząd dowalił zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, stwierdziłem że nie będę ryzykował, mam jedno zdrowe dziecko i nie będę ryzykował że przez starego kawalera z kotem życie mi się będzie wywracac do góry nogami, a teraz już jestem za stary
to tylko przesuwanie problemu na późniejszy moment, nie możemy mieć wiecznie stałego zwiększania liczby mieszkańców, potrzebujemy systemu który nie będzie oparty o to
To jest akurat gówno prawda, jak ludzie chcą mieć dzieci to się nie przejmują, że nie ma hajsu i żłobka
Ludzie mieli dużo dzieci bo były im potrzebne do zbierania kamieni z pola, plus było założenie, że połowa nie przeżyje.
Dzisiaj dzjeci nie zbierają kamieni z pola, a ludzie się nie nudzą, bo mogą wyjść do kina czy polecieć na wycieczkę na kajmany, więc nie ma żadnego argumentu za posiadaniem dzieci innego niz 'chcę mieć dzieci'
A przeciwko jest serio dużo, więc dzieci rodzi się tyle, ile par nie jest w stanie pokonać swojego zegara biologicznego, nie przeskoczysz tego
Przyczyna spadku dzietności jest znacznie prostsza - dzieci było więcej bo po prostu było o wiele WIELE więcej wpadek. Skuteczna antykoncepcja to stosunkowo świeży wynalazek
Ludziom dzieci były niepotrzebne w hurcie do zbierania kamieni z pola od ponad 100 lat. Problem się pojawia dopiero od ok. 30 lat. Coś tu się nie zgadza.
Jest dużo argumentów za, które nie są tylko 'chcę mieć dzieci' (pomijając sam fakt że to sam w sobie jest wystarczająco dobry argument) czy to satysfakcja z wychowywania dziecka, czy to poczucie bezpieczeństwa na starość, bo ktoś się tobą zaopiekuje.
Trochę stawiasz posiadanie dzieci jak jakieś zło które trzeba pokonać - nie wiem, kto cię skrzywdził, ale przykro mi.
Dobra, to wstaw sobie cokolwiek innego, niech będzie karmienie kurczaków
I nie martw się, twoje się tobą nie zaopiekują, bo żyjemy na tyle dlugo, że nie jesteśmy w stanie godzić naszych osobistych żyć i opieki nad starym człowiekiem
Also, piękny argument ad kto cie skrzywdzium, powodzenia w dyskusji z takim podejściem
Ale odpowiadając, nikt mnie nie skrzywdził, po prostu granie w gry, wakacje, łażenie po górach, anime oraz randomowe hobby miesiąca są dużo fajniejsze niż satysfakcja, że wychowałem dziecko
To, że wolisz granie w gry czy anime, jest ok, i to jest twój wybór. Nadal, nie musisz sugerować że posiadanie dzieci to jakieś zło z którym się "przegrywa".
Masz takie samo podejście jak inny komentujący - fajnie. Wiedz tylko, że większość ludzi takimi nie jest, i tyle.
To ciekawe, bo większość kobiet tutaj ma podobne podejście, a to czy facet czy nawet grupa facetów nie będzie chciała mieć dzieci nie ma znaczenia przy całym społeczeństwie, bo ostatecznie decyzja o dziecku to wybór głównie kobiety, a one wola karierę
Nie sugeruje.
Mówię, że to kwestia biologiczna, albo ją pokonujesz i masz hobby i wycieczki, albo masz dzieci
No i dobrze, że reszta taka nie jest, ktoś musi pracować na moją emeryturę
To demonizowanie posiadania dzieci trochę śmieszne jest. Ja mam i dzieci, i hobby i wycieczki. I dużo więcej satysfakcji z życia, niż przed założeniem rodziny. Nie chcesz - nie miej. Ale no bez przesady, że hurr durr hormony wygrały i koniec szczęśliwego życia xD
W teorii. W praktyce jest w chuj ciężej. Wielu sytuacji zwyczajnie nie przeskoczysz i musisz dostosowywać całe swoje plany do dziecka.
Np. natchnęło cię tydzień temu i zdecydowałeś się wyjechać na majówkę za granicę (albo nawet gdzieś na drugą stronę Polszy). Nie masz dzieci? Wystarczy, że ogarniesz na szybko hotel, wsiadasz w samochód (czy tam samolot) i w zasadzie tyle. Robisz co chcesz.
Natomiast jeśli masz dziecko to albo musisz je komuś wcisnąć na czas wycieczki (co u bardzo wielu osób jest zwyczajnie niemożliwe), albo kompletnie zmienić plany i wziąć pod uwagę dziecko na każdym kroku. Od lokalizacji/poziomu hotelu w którym zostajesz, przez to czy każda zaplanowana atrakcja nadaje się dla dziecka w danym wieku, aż po zaplanowanie czasu tak żeby dziecka za bardzo nie męczyć, jeśli jest małe to mieć zawsze miejsce w którym można je nakarmić/przewinąć itd. Dziecko ci dostanie sraczki albo zachoruje? Całe plany w pizdu. Dziecko ci się zmęczy w połowie dnia? No cóż, resztę dnia sobie musisz odpuścić.
A jak ci dziecko rośnie to niektóre rzeczy stają się łatwiejsze a inne o wiele trudniejsze, bo w pewnym momencie musisz też liczyć się z jego zdaniem i tym co ono chce (a uwierz, że wizja idealnej wycieczki większości dzieciaków jest kompletnie inna niż dorosłych).
Jestem w wieku gdzie w zasadzie każdy z moich znajomych który chciał mieć dzieci już je ma - i zaufaj mi, że zmienili kompletnie swoje życie. Całe swoje plany, od tych codziennych po te wakacyjno-wyjazdowe, dostosowali pod dzieci. Ale im to pasuje bo chcieli je mieć - natomiast jeśli ktoś nie jest przekonany to okłamywanie go, że "z dziećmi możesz robić wszystko to co wcześniej" jest po prostu chujowe.
Kiedyś wystarczyła jedna pensja żeby utrzymać rodzinę, facet pracował a kobieta siedziała w domu i wychowywała 2-3 dzieci. Dzisiaj oboje muszą zapieprzać codziennie do roboty więc kto ma te dzieciaki wychowywać?
Dodatkowo kiedyś wielopokoleniowe domostwa były normą wiec zawsze ktoś był do pomocy przy dzieciakach. Dzisiaj babcia z dziadkiem są w innym mieście albo nawet kraju.
> Kiedyś wystarczyła jedna pensja żeby utrzymać rodzinę, facet pracował a kobieta siedziała w domu i wychowywała 2-3 dzieci.
Importujesz trochę sytuacje z XX wieku z USA albo innych krajów. W Polsce w zasadzie nigdy tak nie było. W czasie PRLu zatrudnienie kobiet u nas było na bardzo wysokim poziomie. Jednocześnie żonglowały pracą i wychowaniem dzieci.
Zresztą nie wiem jakie macie wspomnienia, ale u mnie w domu każda kobieta (mama, babcia, ciocie itd.) pracowała i miała dzieci jednocześnie. Z tego co pamiętam to u większości moich znajomych też. Owszem, były kobiety które siedziały w domu, ale były mniejszością, nie regułą.
>Dodatkowo kiedyś wielopokoleniowe domostwa były normą wiec zawsze ktoś był do pomocy przy dzieciakach.
A to jest akurat dobry argument. Ja i moi bracia nigdy nie chodziliśmy do żłobka/przedszkola bo kiedy mama pracowała to zajmowała się nami babcia która specjalnie wcześniej przeszła na emeryturę żeby pomóc z naszym wychowaniem. Akurat nie mieszkaliśmy w tym samym domu ale na tej samej wsi, kilkaset metrów od siebie. Ale bardzo wielu moich znajomych mieszkało w dużych, kilkupokoleniowych domach.
Jedna pensja? Wolne żarty. W mojej rodzinie od 3 pokoleń każda kobieta pracowała - prababcia miała nawet sklep. Nawet babcia ze strony taty, mając 5 dzieci, pracowała w jakichś prostych zawodach (w fabryce) lub prowadząc dom bogatemu lekarzowi. Utrzymanie niepracującej żony i 5 dzieci z pensji dziadka (kolejarza) byłoby niemożliwe.
Babcia na starość była zajechana, bardzo szybko wypadły jej wszystkie zęby, wymagała endoprotez obu kolan i ostatecznie zmarła 5 lat przed dziadkiem, będąc o 7 lat od niego młodsza.
Ale to jest naturalna kolej rzeczy. Im państwo bogatsze tym ludzie są bogatsi czytaj nie pracują w polu tylko przewalają kasę na samorozwój, zachcianki lepsze mieszkanie itp. W biednych krajach jedną rodzina ma całą hordę dzieci bo te dzieci to są po prostu młodzi pracownicy którzy będą ci pomagali w roli lub fabryce. To jest problem każdego bogatego kraju spójrzcie chociaż na Japonię kraj pracocholikow którzy zarabiają sporo więc jak mają wolne więc ogrom pieniędzy wydają na drogie jedzenie. Mało kto myśli o dzieciach i nic tego nie zmieni jak myślą niektórzy ludzie co chcą im wcisnąć śmiecie (politycy). Największy przyrost naturalny mają np Niemcy czy Francja gdzie jest dużo imigrantów z bliskiego wschodu czy dawchych kolonii a oni się mnożą jak króliki. U nas jedynymi imigrantami to ludzie z wschodu więc (podobny problem demograficzny co my) więc Białorusi ruscy czy Ukraińczycy nie rodzą dzieci. Trzeba zmienić dokładnie system emerytalny bo kiedyś to wszystko piełdolnie naszczescie mnie wtedy już raczej nie będzie więc mam wyjebane.
> Największy przyrost naturalny mają np Niemcy czy Francja gdzie jest dużo imigrantów z bliskiego wschodu czy dawchych kolonii a oni się mnożą jak króliki.
Bo kobiety muzułmańskie z reguły siedzą w domu. Nie pracują bo nie mogą albo nie chcą. Rodzą dzieci i je wychowują. W UK 65% muzułmanek nie pracuje.
Myślę, że posiadanie dzieci wcale nie jest dla większości ludzi niemożliwe (zakładając, że mają z kim je zrobić). Znam ludzi, którzy zarabiają dość słabo i mają kilkoro, znam masę ludzi, którzy dzieci nie mają, bo po prostu tego nie chcą. Większość moich znajomych jest 30+ i nie ma bo nie chce. Sam zresztą nie chcę.
To jest problem w każdym rozwiniętym społeczeństwie. Moim zdaniem chodzi po prostu o to, że z dziećmi jest zwyczajnie zbyt dużo pierdolenia się.
Jednym z rozwiązań jest utworzenie zawodu matki. Wiele kobiet, zwłaszcza w regionach o gorszej sytuacji materialnej, byłoby gotowe zamienić dwójkę dzieci i pracę na czwórkę i zawodowe zajmowanie się domem. Oczywiście to by było bardzo drogie dla państwa, ale jest to inwestycja w przyszłość jak każda inna. Takim osobom oczywiście trzeba by było zapewnić silne gwarancje, w tym pomoc w przekwalifikowaniu, świadczenia zdrowotne itp.
Państwo nie przekona pani mecenas z Warszawy żeby zamiast jednego dziecka w wieku 35 lat miała 4, ale ekspedientkę z Warszewic już tak.
Dopóki pozostajemy w mentalności hurr durr nie dać patologicznym dzieciorobom, dopóty dzieci będą na końcu listy priorytetów młodych.
A wiesz że paradoksalnie z wielu krajach bogate kobiety właśnie mają znowu dużo dzieci - bo duża rodzina to oznaka b dobrej sytuacji finansowo-społecznej i pewnego status oraz przynależenia do klasy wyższej.
Tak naprawdę finanse to tylko część odpowiedzi - tym wszystkim najbardziej rządzi kultura
Bardzo bogate tak, średnio bogate nie.
Moim zdaniem to właśnie zamiana pracy zarobkowej na pracę w rodzinie jest kluczem. To widzimy w bardzo bogatych rodzinach, gdzie kobieta jest wolna od konieczności zawodowego utrzymania rodziny i może skusić się na dodatkowe dziecko lub dwa. Tak długo jak kobiety będą miały żonglować pracą, dziećmi, aktywnościami, tak długo będą twierdzić "sami sobie zróbcie dzieci".
Te bardzo bogate kobiety mają gosposię, która robi w domu wszystko - zajmuje się dziećmi, karmi je, wstaje do nich w nocy, potem w dzień sprząta, robi wszystkim obiad itd. Uwierz mi, jak masz pieniądze to nie będziesz tego robić.
>Prawdziwym rozwiązaniem jest po prostu umożliwianie ludziom posiadania dzieci, (...) sprawy aborcyjne u nas
Hm, mozesz rozwinac? Jak trudniejsze/niemozliwe pozbycie sie potencjalnego dziecka wplywa na to ze rodzi ich sie mniej?
Dobre pytanie.
Sęk w tym, że kiedy aborcja jest zakazana, pary dużo bardziej się koncentrują na antykoncepcji dopóki nie są w 110% przekonane, że chcą potomstwo. Ot, mniej ciąż.
Kiedy aborcja jest legalna, pary mniej uwagi do tego przykuwają, bo z tyłu głowy zawsze jest to "jak coś to zawsze jest aborcja". Natomiast, kiedy kobieta już zajdzie w ciążę, hormony zaczynają pracować i kobieta nabiera nastawienia macierzyńskiego, przez co najczęściej dziecko chce urodzić, czyli do aborcji nie dochodzi.
Dodatkowy myk to na przykład sytuacja w Polsce - gdzie lekarze się boją dokonać aborcji nawet gdy zdrowie bądź życie matki jest zagrożone. Nagłaśniane przez media (i słusznie, to jest skandal) też ma niestety efekt nastraszający potencjalne matki.
Warto podkreślić, że to, że dziecko mogło być de facto "wypadkiem", absolutnie nie znaczy, że dziecko jest niechciane. Aborcja czy antykoncepcja dalej jest rozwiązaniem, ale wtedy dzieci się rodzą parom które były "na 80% przekonane", a jak już do ciąży doszło, zdecydowały że jednak dzieciaka chcą.
>Prawdziwym rozwiązaniem jest po prostu umożliwianie ludziom posiadania dzieci, w czym obecne rządy, szczególnie zachodnie, są wybitnie słabe (czy to drogie mieszkania, czy sprawy aborcyjne u nas) przez co ludzie po prostu nie mogą sobie pozwolić na to.
nie czaisz w ogole, ludzie nie chca juz po prostu miec dzieci
> ale warto zwrócić uwagę że ci samotni ludzie są nieszczęśliwi - czyli też by chcieli mieć partnera/kę i prawdopodobnie nie pogardziliby dziećmi.
mów za siebie
Nie jebnie, po prostu będziecie płacić składki emerytalne x2 i jebać na kilku emerytów. A któremu politykierowi za x lat przyjdzie się z tym zmierzyć to jego problem.
Fajnie, że niektóre kraje zachodnie lepiej tłumaczą obywatelom na co płacą podatki. Stąd wiem, że, w kraju w którym przebywam, 3 osoby pracują na pensje jednego emeryta. A dodatkowy bonus jest taki, że statystycznie te 3 osoby nigdy nie będą miały takiej emerytury jak ten dzisiejszy 1 emeryt.
System emerytalny to pryszcz. Jesli nie będzie robotycznych pielęgniarek, to opieka zdrowotna dla tej chmary seniorów to będzie wybór: "paracetamol albo eutanazja". System zdrowotny pochłania grubą większość środków na seniorów, nie ma szans, żeby to udźwignąl ze składek garstki młodych.
Jak ktoś z tej chwili myśli, że jest źle, to niech zobaczy ten garb 40-letnich millenialsów, którzy karnie płaca składki zdrowotne, a za 25 lat będą musieli się leczyć.
Nie trzeba 25 lat czekać. Średni wiek pielęgniarek w Polsce jest powyżej 50 lat a 1/3 jest w wieku emerytalnym, i tu chodzi o te pracujące na pełen etat. Nawet jakbyśmy zaczęli teraz dzieci robić na potęgę to służba zdrowia pieprznie zanim na studia pójdą.
Ale zdajesz sobie sprawę że system emerytalny nie jest wypłacalny bo rząd przepierdala pieniądze i emerytury nie idą ze składek płaconych przez emerytów tylko przez bieżące nasze podatki?
Ale to się zacznie wyrównywać za 15-20 lat jak poumierają emeryci tzw. starego portfela. O tym wszyscy zainteresowani wiedzą od początku funkcjonowania tego system, dlatego politycy się tym nie zajmują. Emeryci pracujący jeszcze w starym systemie mają duże emerytury, my będziemy mięli skrajnie małe (>30% ostatniej pensji) i ZUS się zbilansuje, zgodnie z założeniami. Tylko żeby przeżyć na emeryturze powinieneś gromadzić oszczędności i zyski kapitałowe przez całe swoje życie, jakbyś nie wiedział
>my będziemy mięli skrajnie małe (>30% ostatniej pensji) i ZUS się zbilansuje, zgodnie z założeniami.
wskaźnik od ostatniej pensji jest taki niski z powodu niskiego wieku emerytalnego. Przechodząc na emeryturę w wieku 60lat Emeryturę będziesz otrzymywać 21lat, a w wieku 67, emeryturę będziesz otrzymywać przez 16lat. No i dodatkowo tracisz te 7lat składkowych.
[https://stat.gov.pl/sygnalne/komunikaty-i-obwieszczenia/lista-komunikatow-i-obwieszczen/komunikat-w-sprawie-tablicy-sredniego-dalszego-trwania-zycia-kobiet-i-mezczyzn,285,11.html](https://stat.gov.pl/sygnalne/komunikaty-i-obwieszczenia/lista-komunikatow-i-obwieszczen/komunikat-w-sprawie-tablicy-sredniego-dalszego-trwania-zycia-kobiet-i-mezczyzn,285,11.html)
Przecież nikt nie bedzie głodował, po prostu moje pokolenie wyżu lat 80 będzie głosowało na populistyczną partię, ktora zapewni emerytury. A kasę weźmie ze sprzedaży tego co pozostanie - Orlenów, Lasów Państwowych itd.
Oszczędzanie to nie trzymanie gotówki pod poduszką, tylko rozsądny fundusz inwestycyjny. Jeśli zależy ci po prostu na zerowym ryzyku (w porównaniu do trzymania złotówek - bo ryzyko to upadek państwa polskiego) i obronie przed inflacją to masz od tego obligacje państwowe.
Posiadanie dzieci i ich wychowywanie to dodatkowa praca, którą obarczeni są oboje rodzice - i tylko oni. Siłą rzeczy, jest to dodatkowy etat - bo kto jak kto, ale rodzice na pewno nie mogą sobie pozwolić na porzucenie pracy zawodowej, czy choćby zmniejszenie jej udziału.
Moim zdaniem, to są największe problemy.
Edit: zapomniałem o jeszcze jednym: Lwią część naszej młodości (żeby nie powiedzieć: całą) spędzamy na edukacji, studiach, potem na zdobywaniu doświadczenia, pracy za niskie stawki, itd. Ci z nas, którzy potem się dorobią (oczywiście, nie wszystkich to czeka) mieliby potem już, teraz, natychmiast (bo czterdziestka się zbliża) dokładać sobie obowiązek utrzymywania i wychowywania dzieci? I co, może jeszcze mieliby od razu brać na swoje barki wyrównanie dzietności do poziomu zastępowalności pokoleń? Niedoczekanie. Oni też chcą pożyć.
Oczywiście, jest też kwestia kulturowej niechęci do posiadania dzieci - ale coś mi się wydaje, że na pojawienie się takiej kultury odpowiedzialna są w dużej części ekonomia i to, jak sobie zorganizowaliśmy społeczeństwo.
Śmieszki śmieszkami ale tak, mnóstwo rzeczy zostanie zautomatyzowane, w tym duża część wysokopłatnych zawodów. Dlatego trzeba stworzyć system w którym owoce tego pójdą na emerytury dla starzejącego sie społeczeństwa a nie dla 0.1% jak to na razie wygląda.
Ten poziom automatyzacji to High risk-High reward zabawa. Albo UBI albo rewolucja albo egzekucja. Tylko cały business model państw się sypnie w ten albo inny sposób. Bo głównym źródłem utrzymania państwa jest obrót pieniądza w gospodarce kraju rozwiniętego. Ciekawe jak to amerykańskie think-tanki sobie wymyślą.
Amerykańskie think tanki to głównie tuzy propagandowe najbogatszych.
https://m.youtube.com/watch?v=KuIFF-LCI4k
Jeden z założycieli największego z nich jest znany z pytania w fabrykach azbestu: "ale po co informujecie pracowników że są chorzy?"
Tak ale to one zarządzają strategiami w świecie finansowym i zastanawia mnie czy pójdą na wojne z ludzmi/AI, czy serio będą próbowali iść w jakimś normalnym kierunku.
Znaczy TL;DR z tego 2 częściowego podcastu.
Republikanie zorientowali się że nie posiadają swoich elit i ekspertów którzy by popierali ich metody/idee więc je stworzyli, za miliardy petro dolarów.
PiS też próbował stworzyć swoje elity przez kolegium humanum etc. że im wyszło jak wszystko inne to inna dyskusja.
To że wychodzisz z błędnego założenia.
Że think tank mówi 'fracking jest spoko, róbcie'. To nie tak. Tylko 'ej! Think tanki! Będziemy Frackowac przygotujcie 1000 stron o tym że fracking spoko jest'.
Tak samo z AI jeśli corporate interest będzie żeby AI pozabieralo wszystkim pracę to Think Tanki naszykuja 1000 stron o tym że w sumie masowy głód rozwiąże problem z otyłością w Ameryce.
> Albo UBI albo rewolucja albo egzekucja.
Jeśli będzie wzrastało bezrobocie, to się wprowadzi krótszy czas pracy. Za naszego życia nie dojdzie do pełnej automatyzacji. Wciąż będą istnieć potrzebne zawody, które w warunkach istnienia UBI będą poszkodowane.
Największym problemem mogą być zawody w których już teraz brakuje ludzi, w których rzutuje to mocno na jakość świadczonych usług publicznych, jak lekarze, pielęgniarki i nauczyciele, być może sędziowie patrząc jak długo sprawy się ciągną. W tym wypadku musielibyśmy mówić pewnie o czymś innym niż zmniejszeniu godzin, raczej lepsze wypłaty czy jakieś przywileje z pracy, turbo wersja "owocowych czwartków"katering żeby osoba nie musiała tracić czasu na gotowanie, tak żeby ludziom opłacało się robić długie godziny i też nie przechodzić na emeryturę jak najdłużej.
Ale co do wielu zawodów to byłby dobry sposób, w szczególności do łatwych zawodów fizycznych gdzie nie potrzeba jakichś szczególnych umiejętności i każdy się nada, można zwiększyć zatrudnienie zmniejszając ilość godzin per etat.
Spójrz sobię na Niemcy. Tam dopiero jebnie xD
Ogólnie większość krajów europejskich ma problem z demografią. Dlatego jako kraj/naród musimy starać się o zdrową imigrację. Musimy starać się o Ukraińców, Białorusinów, Słowaków etc. i o ludzi z reszty świata którzy chcą pracować i być częścią społeczeństwa + o Polaków którzy wyjechali za granicę kilka(naście) lat temu.
Inaczej będziemy mieli kompletny kolaps systemu emerytalnego.
Sytuacja na Białorusi, Ukrainie czy Słowacji jest taka sama jak u nas, tam nie ma wystarczająco ludzi, którzy chcieliby do nas przyjechać. Nie ma ich też w Rosji. Daleki wschód zestarzeje się zanim stanie się bogaty. Jedyne źródła nadwyżki demograficznej to kraje arabskie i Afryka.
Bedziemy po prostu grac w imigracyjnego berka, my weźmiemy ich młodzież, oni wezma młodzież jakichś biedniejszych krajow azji centralnej i tak aż do najbiedniejszyxh krajow swiata XDD
no przeciez juz sie tak dzieje, w Tadzykistanie masz np. Afganczykow przyjezdzajacych za chlebem, a w Rosji nie masz Afganczykow, ale za to masz Tadzykow
Wiem że u nich jest podobnie, dlatego musimy sprowadzać młodych ludzi z tamtych krajów do nas. A nie wysyłać młodych Ukraińców znowu na Ukrainę.
Jeśli Polska będzie się rozwijać i gospodarka będzie rosnąć, to będziemy atrakcyjnym krajem dla imigrantów.
Można też prowadzić politykę pro rodzinna przez co ludzi stać by było na dzieci i spędzanie z nimi czasu a bezdzietni nie patrzyliby na rodziców z politowaniem myśląc "kurwa, jak to dobrze, że nie mam dzieci"
A system emerytalny się nie zawali, bo gwarantem jest państwo, czyli państwo musiałoby się całkiem zawalić by to jebło, a był nawet czas, że państwa polskiego nie było na mapie a ZUS wypłacał emerytury
Obawiam się, że nawet najlepsza możliwa polityka prorodzinna dużo by nie pomogła (choć częściowo na pewno). Chodzi o aspekt kulturowy - ludzie po prostu nie chcą mieć dzieci. Można spierać się nad słusznością takiego podejścia, ale żyje nam się lepiej niż kiedykolwiek (przynajmniej do 2019 r. było to prawdą, potem to hehe, kwestia opinii), możemy zapewnić potencjalnym dzieciom więcej uwagi i dobrobytu, poza tym wielu rodziców stara się z dużo większym zaangażowaniem podchodzić do wychowywania potomstwa.
Wszelkie narzekania na politykę prorodzinną to jednak zazwyczaj wymówki przed samym sobą. Żeby naprawić problem, trzeba by sprawić, że posiadanie dzieci jest po prostu przez ludzi pożądane.
No i właśnie to powinna poprawić polityka prorodzinna. Na chwilę obecną jest wręcz rzeczą pożądaną nieposiadanie dzieci na każdym poziomie życia w dużej mierze dlatego, że rodzice są do nich wręcz przywiązani aż do ukończenia przez nie 25 roku życia i to jest absolutną tragedia. Dodaj do tego koszt koszty jakie rodzice muszą przez ten czas ponosić, przeludnienie mieszkań i nie ma co się dziwić, że ludzie nie chcą mieć dzieci a to dopiero te najważniejsze czynniki. W angielskim jest takie powiedzonko "it takes a village to raise a child", a u nas mamy takie indywidualistyczne podejście do życia, że nie ma właśnie tej wioski do pomocy przy wychowywaniu dziecka.
Można spierać się czym dokładnie jest polityka prorodzinna i może faktycznie nawet mógłbym przyznać Ci rację.
Natomiast nie zgadzam się, że wymienione problemy są głównym powodem tego, iż ludzie nie chcą mieć dzieci. Są to problemy dodatkowe, często właśnie wymówki. Stwierdzenie, że rodzice są przywiązani do dzieci do 25 roku życia doskonale pokazuje podejście - dzieci są złem, którego trzeba się szybko pozbyć.
Żeby nie było - doskonale rozumiem problem wynikający z niesamodzielności młodszego pokolenia (co jest również w dużej mierze wynikiem dostępności mieszkań itp.), ale kiedyś kilka pokoleń mieszkało w jednym domu i nie zagryzali się na śmierć. Nie twierdzę, że to model, do którego powinniśmy dążyć (wręcz przeciwnie), ale świetnie pokazuje zmianę podejścia.
> ale kiedyś kilka pokoleń mieszkało w jednym domu i nie zagryzali się na śmierć. Nie twierdzę, że to model, do którego powinniśmy dążyć (wręcz przeciwnie), ale świetnie pokazuje zmianę podejścia.
Ojjj, przecież tyle opowieści o trudach życia mieszkania z teściami na kupie itd. Ludzie nie mieli wyboru, ale to chyba bardzo często nie działało.
Bo kiedyś jak dziecko miało 10 lat to szło do pracy z ojcem do kopalni i od tamtego momentu generowało zysk dla gospodarstwa. W dodatku podejście do wychowania było inne. Plus dzieciaki bawiły się razem ze wszystkimi dzieciakami z okolicy
>Żeby naprawić problem, trzeba by sprawić, że posiadanie dzieci jest po prostu przez ludzi pożądane.
nie da sie zwazywszy na nature ludzkiego potomstwa zeby nie powiedziec kolokwialnie
Każdy kraj zachodni, niezależnie od prowadzonej polityki prorodzinnej, jest w zasadzie takiej samej sytuacji, z dzietnością poniżej zastępowalności pokoleń.
A to jest akurat totalna **bzdura** świadcząca o niewiedzy jak działa przyrost wykładniczy.
Spójrz sobie jak ewoluuje populacja przy dzietności np. 1,7 a jak przy 1,2. Po kilku pokoleniach będiesz miał sytuację że masz ciągle 60% zastąpienia a przy 1,2 jakieś 20%.
Jedno to spadek drugie kompletne zawalenie.
Piszę o granicy zastępowalności pokoleń, żaden kraj zachodni nie ma dzietności na tym poziomie, taki był rdzeń tego co chciałem powiedzieć, nie wchodzę w bardziej szczegółowe rozważania, jak tempo eskalacji kryzysu demograficznego.
Tylko że to nie jest **szczegół** - ostatnie klika lat powinny nas wszystkich już nauczyć że z wykładnikami nie ma żartów.
Weźmy se Francję która to ma taki *niedobry* TFR, poniżej 2,1 już od **50 lat**. Ale że jest to tak naprawdę tylko ciut poniżej 2 i ma do tego jeszcze imigrację to ich piramida wygląda jak taki porządny klocek.
https://en.wikipedia.org/wiki/File:France_Population_Pyramid.svg
Po prostu nie wolno tak na to czarno-biało patrzeć że jak nie ma zastępowalności to od razu jest katastrofa.
2.0 jest nierealne, ale możemy poprawić obecny wskaźnik wzrorując się na Estonii
[https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/03/31/rzad-jest-w-stanie-podniesc-dzietnosc-ale-to-nie-sa-tanie-rzeczy-badanie/](https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/03/31/rzad-jest-w-stanie-podniesc-dzietnosc-ale-to-nie-sa-tanie-rzeczy-badanie/)
Ale wiesz, że na Ukrainie, Białorusi, czy Słowacji nie ma nieskończonej liczby ludzi? Te kraje zmagają się z takimi samymi problemami jak my. Przecież jak do katastrofy demograficznej dojdzie jeszcze masywny drenaż mózgów, to w pewnym momencie rządy tych państw postanowią zapewne znacznie ograniczyć możliwości wyjazdu za granicę. Notabene nie wykluczałbym tego i u nas za kilkadziesiąt lat,jak z tyc ~30 mln polaków co zostanie jeszcze spora część uzna, że woli pracować za granicą, a okaże się że nie ma kto ich zastąpić.
No patrze i widzę dzietność Niemcy 1,36 a w Polsce 1,26 - więc u kogo niby jebnie mocniej?
Ale masz rację że imigracja i integracja to jedyna szansa na w miarę lekkie lądowanie
[BirthGauge na Twitterze to liczy i wyszło 1,18 w 2023.](https://twitter.com/BirthGauge/status/1775240714231648505) On robi korektę na emigrację Polek, bo GUS je uparcie liczy do mianownika, mimo że od dawna żyją na Zachodzie, co zaniża dzietność. Więc GUS-owi – z którego bierzesz te 1,26 (2022) – wyjdzie mniej.
Tak też słyszałem o tej manipulacji że GUS sobie wlicza panie za granicą z TFR w okolicach 1,5... bo to jest właśnie taka przeciętna dzietność w krajach które mają solidną politykę w temacie w Europie.
W Niemczech jebnie mocniej, bo żyją znacznie dłużej.
Niemcy 81,0 vs Polacy 77 lat
I aktualnie największe roczniki przechodzą na emerytury. Niemcy muszą dopłacać ok. 150mrd.€/rok do emerytury z budżetu państwa (~20-25% całego budżetu). W następnych latach jeszcze więcej.
Ok ale za to Niemcy przechodzą na emeryture w wieku 66 a od 2031 67 lat a u nas panie, które żyją dłużej, już od 60...
Ja bym się nie pocieszał że *inni mają gorzej* bo w Polsce te sprawy leżą kompletnie bo żaden polityk nie ma odwagi powiedzieć że 2+2=4
Sporo Niemców nie pracuję do 67. Jest emerytura od 63 lat, wczesna emerytura (Frührente) etc.
Wszystko sponsorowane z budżet państwa a nie ze składek. Aktualnie około 150mld.€/rok (~15-20% budżetu państwa) :)
Jeszcze raz - tak będą mieli cięzko - wszyscy w Europie bedą mieli w mniejszym czy większym stopniu pod górkę.
Jednak inne kraje *działają* - ostatnio francuzi w wielkich bólach podnieśli swoją do 64 z 62 - przy 43 latach stażu - choć mają 1,7 w dzietności.
Polacy śpią i nikt nie chce tematu w ogóle ruszać
niech ktoś mi wyjaśni jak krowie na rowie jak to jest, że wydajność pracy nieustannie rośnie, ale jak pytamy o emerytury to "uu panie, trzeba wiecej popracować bo sie nie uskłada, a potem jebnie no bo te wredne dzieciaki sie nie ruhajo" zupełnie tak jakby przeciętny człowiek w 2020s wypracowywał tyle samo dóbr i wartości co w 1990s, co jest oczywistą nieprawdą.
(inb4 tak, wiem, cała ta wartość leży na kontach funduszy inwestycyjnych wykupujących nam mieszkania spod dupy, ale chcę usłyszeć wyjaśnienie "niesocjalistyczne" xD)
Ponieważ oczekiwania co do poziomu życia rosną.
Jeśli masz 20 lat, to w momencie przejścia na emeryturę państwową będziesz zarabiał pensję pewnie koło 25 tysięcy złotych wg obecnych cen. I nagle z tych 25k złotych, które masz na swoje wydatki, spadniesz na odpowiednik obecnych 5k na rękę na resztę życia. Wyobraź sobie jak bardzo by Cię to bolało.
Obniżyć ceny alkoholu i papierosów to emeryci nie będą przesadnie długo żyć. Do tego dorzucić złagodzenie prawa drogowego i znieść ograniczenia prędkości.
Na totalnym odludziu, bez dostępu do szkół, przedszkoli, szpitali. Jeśli będzie mało ludzi to właśnie zostaną oni skoncentrowani w/wokół dużych miast, a Polska gminna przestanie istnieć.
A to akurat też pytanie, na ile będzie przybywać/ubywać pracy zdalnej. Przy rozwoju pracy zdalnej może się okazać, że małe i średnie miasta będą bardziej przyciągać mieszkańców niż nam się wydaje (niższe ceny mieszkań, usług itd.).
Tak, jak zgadzam się, że Polska gminna zmierza ku katastrofie to może się okazać, że wcale nie tak szybko jak się obecnie prognozuje.
Już są - we Włoszech i w interiorze Hiszpanii na przykład.
Mały haczyk jest taki że są to wioski zamieszkałe przez starców gdzie nie ma już nikogo poza nimi. Brak pracy, szkół, sklepów.
nah, będą puste mieszkania przeznaczone na wynajem albo jako zabezpieczenie innych kredytów.
W kamienicy (wyremontowanej, w centrum) mieszkaja 2 rodziny, 3 mieszkania sa wynajmowane a reszta albo wolna tak poprostu albo z oferta za 4,5k+ odstepnego plus czynsz i oplaty. Tych ostatnich nikt nie chce wiec sobie stoja 3 rok z rzedu
Dlatego zwiększyć wiek emerytalny, najlepiej zrównać do 65 lat. Niezadowolenie społeczne będzie ogromne, ale przepraszam, jak chcesz mieć dobrą emeryturkę, to musisz dłużej popracować. Nie chcesz dłużej pracować? No to państwo będzie ci musiało obniżyć emeryturkę, aby na innych starczyło. Nie ma za dobrze. Jeszcze jest jedna opcja, czyli opodatkowanie przedsiębiorstw, ale po co. Przedsiębiorszcza się wkurzą, że muszą płacić więcej na pracownika, szczególnie te megakorporacje, gdzie dodatkowo ta grupa społeczna to ile? 2 milion ludzi? W porównaniu do 36 milionów? To mały odsetek ludzi, aby rząd musiał zadowolić, bo straci głosy.
Suweren wyklęty podszczuwany przez populistów na to się nie zgodzi. Wybory wygrają obniżający wiek przejścia na emeryturę. Tusk o marne dwa lata podniósł wiek emerytalny i PO od razu straciło władzę.
No to pa na to, co przewidują już na 2030. Na zielono gminy, gdzie liczba ludzi >65 przekracza 20%. Po lewej 2016, po prawej 2030.
https://wykop.pl/cdn/c3201142/66b56075f80dbbdfb2e6c6fb29cdf6e168a1168dd7072b741c0937a676382daf.jpg
Zagrożeniem klimatycznym nikt się nie przejmuje (niestety,), nawet tutaj - popatrz chociażby na wczorajszy temat o odwołaniu podatku dla samochodów emisyjnych.
Zamiast dowalać podatku to powinni budować Siecie metra lub kolej nadziemna. Darmowe lub tanie bilety a nie dowalać jakieś śmieszne podatki bo to tylko pogarsza sytuację. Zamiast zachęcić ludzi to tylko zniechęcają ale tak to już jest z śmieciami czytaj politykami
Od roku 1990 i upadku komuny liczba urodzeń na kobiete w polsce poleciała straszliwe w dół
(co jest cechą wspólną wszystkich państw bloku wschodniego po roku 91')
Po pierwsze to nie jest 20lat przed nami, bo to nie jest tak, że u nich zaczęło się szybciej, to i u nas będzie tyle samo lat później.
Po drugie, ich premier otwarcie mówi, że stoją na krawędzi zapaści społecznej.
Po trzecie, ich ratuje że mają masę światowych firm. My nie mamy.
Tak. Niemcy czy Japonia to kraje, które najpierw były bogate, a potem się zestarzały. Polska czy Chiny to kraje biedne, które się zestarzały, co jest wielkim problemem.
Nie. Czekają nas rządy staruszków, bo będą przegłosowywać wszystko im (czy raczej przyszłym nam) będzie na rękę. I będzie to dużo populizmów i jebania młodych.
sami sobie frajerzy ukręciliście bat na ten głupi łeb xD
młodzi prowadzą hedonistyczny tryb życia -> nie mają dzieci -> ludzi starszych jest coraz więcej -> przegłosowują starzy młodych
Młodzi: pikachu face xDDDD
>ukręciliście
Mów za siebie, a nie wliczaj mnie we wszystkich. Nie prowadzę hedonistycznego trybu życia, nie jestem zwolennikiem konsumpcjonizmu, mam dzieci i będę mieć więcej. Nie mam też żadnego "pikaczu fejs", bo jestem absolutnie świadomy do czego obecne trendy prowadzą i staram się na swój sposób uświadamiać o tym ludzi i starać się może w ten sposób zmienić ich podejście.
Jesli mowa tylko o demografii to jest. Tam tylko dlugosc zycia jest sporo dluzsza przez co w Japonii 30% osob jest juz w wieku >65lat czyli na emeryturze podczas w Polsce ten odsetek to 18.5%. W Japonii maja o tyle gorzej, ze sa zamknieci na imigracje w porownaniu nawet do Polski. W Polsce wiadomo, mamy dodatnie saldo migracji od jakiegos czasu, co sie nasililo ostatnio przez wojne.
Jesli chodzi o ekonomie i rozwoj, to jest to inna para kaloszy. Tak, jestesmy gleboko w dupie. Raz, ze jestesmy jeszcze relatywnie srednio-rozwinietym krajem ale porownujemy sie tez z najlepszymi czyli stara EU. Mamy pewnie ok 20 lat na rozwiniecie gospodarki przed stagnacja. Dwa, ze nasze firmy i spoleczenstwo nie sa innowacyjne. Mala automatyzacja i niska wydajnosc. Szczegolnie jestli porownujemy sie tutaj z Japonia, gdzie Vending Machine mozna kupic niemal wszystko a w restauracjach zamawia sie na ekrnach a nie u kelnerow, ci jedynie podaja zamowione jedzonko.
Jesli chodzi o przyszlosc to nikt nie wie znas jak bedzie. Dzisiaj rozwoj gospodarczy jest czesto powiazany ze wszrostem demograficznym. Pytanie czy rozwoj w robotyce AI, automatyzacji nie da krajom borykajacym sie z zapascia demograficzna ciaglego rozwoju gospodarczego? Jestem w stanie sobie wyobrazic, ze takie Niemcy beda w stanie utrzymac produkcje samochodow czy nawet zwiekszyc przy nizszym zatrudnieniu. Albo przy braku ludzi w magazynach za 15 lat mozna ich zastapic robotami.
> Mamy pewnie ok 20 lat na rozwiniecie gospodarki przed stagnacja.
Według wszelkich prognoz nasz rynek pracy jest w miarę bezpieczny do 2030, potem to jazda bez trzymanki w dół.
Na całą resztę postaram się odnieść wieczorem, jak będę mieć więcej czasu.
W latach 30tych nie będzie wystarczającej liczby pracowników do wielu zawodów np. pielęgniarek, ślusarzy. Ale to szkolenia będą miały pole do popisu organizować przyspieszony kurs np. na pielęgniarkę - najbardziej podstawowych czynności można CHYBA w 3 miesiące wyuczyć
Coraz mniej pracowników, coraz więcej emerytów i ogromne braki w wielu zawodach, których nie będzie kim wypełnić, przez co wiele rzeczy będzie się dosłownie walić.
Zgadza sie. My ze wzgledu na bogatych sasiadow (procz wschodnich), takze mamy spory potencjal do rozwoju i wzrostu PKB. Z 200 krajow jestesmy na 50 miejscu. Pewnie do 30 uda nam sie dobic. Jesli chodzi o Purchising power to jestesmy jeszcze wyzej.
To dobrze ze jebnie. Nieobecni rodzice w pogoni za hajsem, przekazali co jest w zyciu najwazniejsze ;) a zresztą kobiety i mlodzi mają przy obecnych kosztach wychowania bombelkow przesrane, do tego brak wsparcia spolecznego. I jeszcze te jazdy z aborcją, jakby baby byly niemyslącymi amebami.
Myślę, że zrównanie wieku emerytalnego to ważny krok w walce o równouprawnienie. Dodatkowo problemy z funduszem na emerytury by się zmniejszył. Oczywiście mam tu na myśli podwyższenie wieku dla kobie, a nie obniżenie wieku dla mężczyzn. Jak się porównywać to z lepszymi. Pozdrawiam
~Feminista
Moje znajome (wschód kraju, lat około 30) mają głównie po 1 dziecku, kilka po 2 dzieci, a nawet i 4 się nawet trafiła. Sporo z nich miało problem z zajściem w ciążę. W 4 przypadkach lekarze powiedzieli, że to cud, że się z jednym udało i że na 2 mogą być marne szanse. Sama mam mocne problemy zdrowotne i obawiam się, że z jednym będzie problem.
No narobiliśmy tych ludzi no to jak chcemy jakoś godnie żyć to niestety tak to będzie wyglądać. Nie trzeba robić 8 dzieci by chociaż jedno przeżyło. Lepiej postawić na automatykę i bogate społeczeństwo nic na masę robotników i rolników klasy niskiej.
Szkoda że Nigeria i Indie mają to w dupie.
Mam wrażenie że jeżeli chodzi o różnice populacji wg płci , to w dużych miastach jest to załamane. Bo wszystkie nastolatki i młode kobiety jadą z wioski na miasto studiować, a chopy na roli zostają, i na oko mogę powiedzieć, że WWA czy KRK to na raczej nadwyżkę kobiet 19-30
Dużo ludzi, źle
Mało ludzi, źle
Dużo ludzi którzy pracują - bezrobocie
Mało ludzi którzy pracują - brak pieniędzy
Dużo emigracji, źle
Dużo imigracji, źle
W naszym kraju jedyne co się zmienia, to świadomość ludzi, coraz więcej osób się wyłamuje z przedawnionego systemu dwóch dzieci i psa co daje zerowy przyrost naturalny, ale spoko, na pewno hindusi chętnie się przejadą do Polski żeby pracować, więc źle nie będzie
Pomijając wzrost przestępstwa i zanikanie tradycji, no ale ważne co politycy zarobią xD
Tak jakby to tak analitycznie podsumować, to kobiety powinny pracować gdzieś do okolic 70 przy wieku emerytalnym mężczyzn bez zmian, żeby zarobiły same na siebie.
Mnie to jakoś brzydzi, "wiek produkcyjny" jakbyśmy byli tylko jednostkami, które mają wspierać gospodarkę kraju, ale też taka jest rzeczywistość, więc za bardzo się nie smucę.
No pierdolnie, dlatego musisz asap znaleźć partnerkę i zrobić ósemkę dzieci
A tym kraju są jeszcze jakieś wolne kobiety?
Spójrz na rysunek, od 55 już ich pełno
Ale te już są po menopauzie
Kto wybrzydza ten nie rucha. /s
https://preview.redd.it/g4wxdi83fsxc1.jpeg?width=502&format=pjpg&auto=webp&s=feda351ef571ab8c92e6d4fbeec93df5f19f1866
No ale z tego dzieci nie będzie, w tym cały problem opa
Spróbować nie zaszkodzi, nie takie cuda widziano.
To niech weźmie sobie partnerkę 55+ i zaadoptuje jakas 18tke z Afryki. Win-win \s
Dokładnie ja wybrzydzam mam 26 lat a ostatnio to ruchalem w liceum
ja mam 26 i nigdy nie ruchałem!
https://preview.redd.it/rq462hhhzsxc1.jpeg?width=511&format=pjpg&auto=webp&s=8bf5d3d7c1f5078934183398f71d2a92d4fef17b
I wywalone. Dziewictwo to zwykły wymysł. Nie jesteś prawiczkiem spoko, jesteś prawiczkiem też spoko. A ludzie którzy wyśmiewają się z kogoś że ktoś nigdy nie ruchal to zwykli frajerzy. Kiedy powiesz bogatemu że zarobiłeś 3k to cię pochwali i poradzi co dalej. A jak powiesz ,,bogatemu” że zarobiłeś 3k to cię wyśmieje
Niektórzy zostaną czarodziejami niedługo xD
Mi bliżej do zostania magikiem aktualnie
![gif](giphy|CAYVZA5NRb529kKQUc|downsized)
Patrzcie jak się chwali! w liceum ruchał!
Szybkie już pewnie zajęte. Słyszałem ostatnio, że średnia polka to rozwódka po 40stce.
Jprdl. Z takim podejściem to nie dziwne, że Was nie chcą i tak wygląda demografia. Ludzie, obudźcie się. Dookoła jest pełno lasek, tylko trzeba 1. Umyć się 2. Wyjść z jaskini 3. Umieć zagadać, zabrać na spacer, potańczyć, kwiatki jakieś ogarnąć. A z dziećmi też jest tak, że wiele kobiet chęć posiadania dzieci uzależnia od mężczyzny. Jeśli nie ma albo ma debila to nie będzie się chciała pakować w 18 lat syfu. Musi mu ufać i czuć się bezpiecznie, jeśli jej facet to duże dziecko to po co jej kolejne? Serio, nie musisz mieć samochodu ale musisz mieć czyste dłonie, buty i zęby. I książki jakieś czytaj. Dowiedz się co lubi i rób to. To takie proste i trudne zarazem. PS. Ja żonę poznałem na wolontariacie a poderwałem ją, bo zawoziłem jej kanapki z rzodkiewkami jak pisała magisterkę.
Może i komentarz żartobliwy, ale to jest jedyny sposób na prawdziwe rozwiązanie problemu. Imigracja to tylko tymczasowe rozwiązanie które też ma swoje wady, a na pewno nie jest do utrzymania na dłuższą metę. Prawdziwym rozwiązaniem jest po prostu umożliwianie ludziom posiadania dzieci, w czym obecne rządy, szczególnie zachodnie, są wybitnie słabe (czy to drogie mieszkania, czy sprawy aborcyjne u nas) przez co ludzie po prostu nie mogą sobie pozwolić na to. Technologia też na pewno powoduje pewne problemy (epidemia samotności) ale warto zwrócić uwagę że ci samotni ludzie są nieszczęśliwi - czyli też by chcieli mieć partnera/kę i prawdopodobnie nie pogardziliby dziećmi.
Ja bym dodał do równania jeszcze nasz obecny styl życia. Sam wolę grindowanie kariery dla utrzymania mojego hedonistycznego stylu życia. Szkoda mi czasu na dzieci jak mogę przepierdalać siano na gadżety, grać w gierki, przerzucać żelastwo na siłce i jeździć na wakacje 2 dwa razy w roku - generalnie realizacja niespełnionych zachcianek z dzieciństwa. Czy ugryzie mnie to kiedyś w dupę? Jest taka szansa. Natomiast staram się jednak dbać o swoje bezpieczeństwo finansowe, a ewentualne skutki takiego błędu i tak odczuję najwcześniej za kilka dekad, więc mi to lata.
Fakt, ludzie są samolubni z natury. Aczkolwiek tacy ludzie od dawna istnieli, tylko kiedyś było ich trochę mniej i zajmowali się trochę innymi rzeczami. Bardzo możliwe, że jest to kolejny czynnik, ale mam wrażenie, że utrudnianie posiadania dzieci tym, którzy je mieć chcą ma większy negatywny wpływ na sytuację.
To jest bardziej złożony problem imo. Ludzie kiedyś żyli dużo skromniej i bardziej "lokalnie". Nie było mowy o konsumpcjonizmie jako fanaberii - bo nie było takiej możliwości. Nasze życie w raz z rozwojem technologii i globalizacji stało się dużo bardziej złożone, szybkie i produktywne - coraz mniej czasu zostaje na kwestie bardziej przyziemne. Kiedyś zmartwieniem chłopa było zasiać pole i zrobić dzieciaka, co by mógł potem siać razem z Tobą. Dzisiaj moim zmartwieniem jest bezbłędne dowiezienie wieloletniego projektu w mocno regulowanym sektorze na którym będzie opierać się praca dziesiątek tysięcy ludzi. Kompletnie inna skala abstrakcji.
Gdzieś tam wychodziło w badaniach, że gdyby dzieci miały osoby, które chcą je mieć, ale nie mają ze względów finansowych, to dzietność wynosiłaby 2,3 na kobietę.
Imigranci w pierwszym pokoleniu często mają więcej dzieci niż lokalni i niż ich rówieśnicy którzy zostali w starym kraju. Bo jest dobrobyt i w końcu ich "stać". A potem drugie pokolenie ma taką samą dzietność jak ludność rdzenna. Jest takie przysłowie że apetyt rośnie w miarę jedzenia, tu jest to samo. Wymagania finansowe wzrastają szybciej niż dobrobyt.
Jedyny sposób żeby zebrać takie dane to odpytać. A ludzie znajdą zawsze milion wymówek żeby uzasadnić czemu jeszcze nie pora. Prawda jest taka że dzisiejszy świat oferuje milion rzeczy lepszych i łatwiejszych niż założenie rodziny. Widać to jak na dłoni. Dzieci na całym świecie rodzą się tylko tam, gdzie nie ma lepszych alternatyw. I żadna ilość pomocy finansowej tego nie zmieni.
Duuuużo ludzi nie chce mieć dzieci (albo więcej niż jedno, maks dwa) i żadne pieniądze i systemy tego nie zmienią. Można popatrzeć na mega bogate kraje skandynawskie. Nie ma tam specjalnie boomu demograficznego (no chyba że wliczamy dzieci migrantów). To jest zmiana kulturowa.
My z żoną chcieliśmy mieć trójkę dzieci. Mamy 2.5 letniego syna i już tydzień po jego urodzeniu stwierdziliśmy, że więcej dzieci nie będziemy mieć. Te 2.5 roku utwierdziło nas jeszcze bardziej w tym postanowieniu. Nie ważne ile hajsu by dawał rząd. Żadne pieniądze nie są warte permanentnego zmęczenia fizycznego i psychicznego oraz braku czasu na cokolwiek.
Dziecko powinna wychowywać cała wioska jak to się mówi a noe tylko rodzice i chyba w tym jest największy problem z małą dzietnością, system ekonomiczny, indywidualizm.
Sytuacja w Szwecji jest dużo lepsza (1.67 dzieci/kobietę w porównaniu z 1.21 w PL) nadal nie idealna, ale lepsza. Poza tym, nie zapominaj, że bogaty kraj to się równa jeszcze droższe nieruchomości, czyli wcale nie jest to tak, że każdy Szwed może wyciągnąć jedną wypłatę i magicznie kupić dom, bo jest w Szwecji.
No ale tam więcej imigranty też dzieci robią. Niekoniecznie rdzenni Szwedzi.
Chciałem mieć drugie to rząd dowalił zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, stwierdziłem że nie będę ryzykował, mam jedno zdrowe dziecko i nie będę ryzykował że przez starego kawalera z kotem życie mi się będzie wywracac do góry nogami, a teraz już jestem za stary
to tylko przesuwanie problemu na późniejszy moment, nie możemy mieć wiecznie stałego zwiększania liczby mieszkańców, potrzebujemy systemu który nie będzie oparty o to
To jest akurat gówno prawda, jak ludzie chcą mieć dzieci to się nie przejmują, że nie ma hajsu i żłobka Ludzie mieli dużo dzieci bo były im potrzebne do zbierania kamieni z pola, plus było założenie, że połowa nie przeżyje. Dzisiaj dzjeci nie zbierają kamieni z pola, a ludzie się nie nudzą, bo mogą wyjść do kina czy polecieć na wycieczkę na kajmany, więc nie ma żadnego argumentu za posiadaniem dzieci innego niz 'chcę mieć dzieci' A przeciwko jest serio dużo, więc dzieci rodzi się tyle, ile par nie jest w stanie pokonać swojego zegara biologicznego, nie przeskoczysz tego
Przyczyna spadku dzietności jest znacznie prostsza - dzieci było więcej bo po prostu było o wiele WIELE więcej wpadek. Skuteczna antykoncepcja to stosunkowo świeży wynalazek
Ludziom dzieci były niepotrzebne w hurcie do zbierania kamieni z pola od ponad 100 lat. Problem się pojawia dopiero od ok. 30 lat. Coś tu się nie zgadza. Jest dużo argumentów za, które nie są tylko 'chcę mieć dzieci' (pomijając sam fakt że to sam w sobie jest wystarczająco dobry argument) czy to satysfakcja z wychowywania dziecka, czy to poczucie bezpieczeństwa na starość, bo ktoś się tobą zaopiekuje. Trochę stawiasz posiadanie dzieci jak jakieś zło które trzeba pokonać - nie wiem, kto cię skrzywdził, ale przykro mi.
>czy to poczucie bezpieczeństwa na starość, bo ktoś się tobą zaopiekuje. XDDDDD
Dobra, to wstaw sobie cokolwiek innego, niech będzie karmienie kurczaków I nie martw się, twoje się tobą nie zaopiekują, bo żyjemy na tyle dlugo, że nie jesteśmy w stanie godzić naszych osobistych żyć i opieki nad starym człowiekiem Also, piękny argument ad kto cie skrzywdzium, powodzenia w dyskusji z takim podejściem Ale odpowiadając, nikt mnie nie skrzywdził, po prostu granie w gry, wakacje, łażenie po górach, anime oraz randomowe hobby miesiąca są dużo fajniejsze niż satysfakcja, że wychowałem dziecko
To, że wolisz granie w gry czy anime, jest ok, i to jest twój wybór. Nadal, nie musisz sugerować że posiadanie dzieci to jakieś zło z którym się "przegrywa". Masz takie samo podejście jak inny komentujący - fajnie. Wiedz tylko, że większość ludzi takimi nie jest, i tyle.
To ciekawe, bo większość kobiet tutaj ma podobne podejście, a to czy facet czy nawet grupa facetów nie będzie chciała mieć dzieci nie ma znaczenia przy całym społeczeństwie, bo ostatecznie decyzja o dziecku to wybór głównie kobiety, a one wola karierę
Nie sugeruje. Mówię, że to kwestia biologiczna, albo ją pokonujesz i masz hobby i wycieczki, albo masz dzieci No i dobrze, że reszta taka nie jest, ktoś musi pracować na moją emeryturę
To demonizowanie posiadania dzieci trochę śmieszne jest. Ja mam i dzieci, i hobby i wycieczki. I dużo więcej satysfakcji z życia, niż przed założeniem rodziny. Nie chcesz - nie miej. Ale no bez przesady, że hurr durr hormony wygrały i koniec szczęśliwego życia xD
A wiesz, że można mieć dzieci i można jeździć na wycieczki i zwiedzać świat? Nikt tego nie sprawdza :v
W teorii. W praktyce jest w chuj ciężej. Wielu sytuacji zwyczajnie nie przeskoczysz i musisz dostosowywać całe swoje plany do dziecka. Np. natchnęło cię tydzień temu i zdecydowałeś się wyjechać na majówkę za granicę (albo nawet gdzieś na drugą stronę Polszy). Nie masz dzieci? Wystarczy, że ogarniesz na szybko hotel, wsiadasz w samochód (czy tam samolot) i w zasadzie tyle. Robisz co chcesz. Natomiast jeśli masz dziecko to albo musisz je komuś wcisnąć na czas wycieczki (co u bardzo wielu osób jest zwyczajnie niemożliwe), albo kompletnie zmienić plany i wziąć pod uwagę dziecko na każdym kroku. Od lokalizacji/poziomu hotelu w którym zostajesz, przez to czy każda zaplanowana atrakcja nadaje się dla dziecka w danym wieku, aż po zaplanowanie czasu tak żeby dziecka za bardzo nie męczyć, jeśli jest małe to mieć zawsze miejsce w którym można je nakarmić/przewinąć itd. Dziecko ci dostanie sraczki albo zachoruje? Całe plany w pizdu. Dziecko ci się zmęczy w połowie dnia? No cóż, resztę dnia sobie musisz odpuścić. A jak ci dziecko rośnie to niektóre rzeczy stają się łatwiejsze a inne o wiele trudniejsze, bo w pewnym momencie musisz też liczyć się z jego zdaniem i tym co ono chce (a uwierz, że wizja idealnej wycieczki większości dzieciaków jest kompletnie inna niż dorosłych). Jestem w wieku gdzie w zasadzie każdy z moich znajomych który chciał mieć dzieci już je ma - i zaufaj mi, że zmienili kompletnie swoje życie. Całe swoje plany, od tych codziennych po te wakacyjno-wyjazdowe, dostosowali pod dzieci. Ale im to pasuje bo chcieli je mieć - natomiast jeśli ktoś nie jest przekonany to okłamywanie go, że "z dziećmi możesz robić wszystko to co wcześniej" jest po prostu chujowe.
Trochę jednak portfel sprawdza, cnie? :v
Kiedyś wystarczyła jedna pensja żeby utrzymać rodzinę, facet pracował a kobieta siedziała w domu i wychowywała 2-3 dzieci. Dzisiaj oboje muszą zapieprzać codziennie do roboty więc kto ma te dzieciaki wychowywać? Dodatkowo kiedyś wielopokoleniowe domostwa były normą wiec zawsze ktoś był do pomocy przy dzieciakach. Dzisiaj babcia z dziadkiem są w innym mieście albo nawet kraju.
> Kiedyś wystarczyła jedna pensja żeby utrzymać rodzinę, facet pracował a kobieta siedziała w domu i wychowywała 2-3 dzieci. Importujesz trochę sytuacje z XX wieku z USA albo innych krajów. W Polsce w zasadzie nigdy tak nie było. W czasie PRLu zatrudnienie kobiet u nas było na bardzo wysokim poziomie. Jednocześnie żonglowały pracą i wychowaniem dzieci. Zresztą nie wiem jakie macie wspomnienia, ale u mnie w domu każda kobieta (mama, babcia, ciocie itd.) pracowała i miała dzieci jednocześnie. Z tego co pamiętam to u większości moich znajomych też. Owszem, były kobiety które siedziały w domu, ale były mniejszością, nie regułą. >Dodatkowo kiedyś wielopokoleniowe domostwa były normą wiec zawsze ktoś był do pomocy przy dzieciakach. A to jest akurat dobry argument. Ja i moi bracia nigdy nie chodziliśmy do żłobka/przedszkola bo kiedy mama pracowała to zajmowała się nami babcia która specjalnie wcześniej przeszła na emeryturę żeby pomóc z naszym wychowaniem. Akurat nie mieszkaliśmy w tym samym domu ale na tej samej wsi, kilkaset metrów od siebie. Ale bardzo wielu moich znajomych mieszkało w dużych, kilkupokoleniowych domach.
Jedna pensja? Wolne żarty. W mojej rodzinie od 3 pokoleń każda kobieta pracowała - prababcia miała nawet sklep. Nawet babcia ze strony taty, mając 5 dzieci, pracowała w jakichś prostych zawodach (w fabryce) lub prowadząc dom bogatemu lekarzowi. Utrzymanie niepracującej żony i 5 dzieci z pensji dziadka (kolejarza) byłoby niemożliwe. Babcia na starość była zajechana, bardzo szybko wypadły jej wszystkie zęby, wymagała endoprotez obu kolan i ostatecznie zmarła 5 lat przed dziadkiem, będąc o 7 lat od niego młodsza.
Ale to jest naturalna kolej rzeczy. Im państwo bogatsze tym ludzie są bogatsi czytaj nie pracują w polu tylko przewalają kasę na samorozwój, zachcianki lepsze mieszkanie itp. W biednych krajach jedną rodzina ma całą hordę dzieci bo te dzieci to są po prostu młodzi pracownicy którzy będą ci pomagali w roli lub fabryce. To jest problem każdego bogatego kraju spójrzcie chociaż na Japonię kraj pracocholikow którzy zarabiają sporo więc jak mają wolne więc ogrom pieniędzy wydają na drogie jedzenie. Mało kto myśli o dzieciach i nic tego nie zmieni jak myślą niektórzy ludzie co chcą im wcisnąć śmiecie (politycy). Największy przyrost naturalny mają np Niemcy czy Francja gdzie jest dużo imigrantów z bliskiego wschodu czy dawchych kolonii a oni się mnożą jak króliki. U nas jedynymi imigrantami to ludzie z wschodu więc (podobny problem demograficzny co my) więc Białorusi ruscy czy Ukraińczycy nie rodzą dzieci. Trzeba zmienić dokładnie system emerytalny bo kiedyś to wszystko piełdolnie naszczescie mnie wtedy już raczej nie będzie więc mam wyjebane.
> Największy przyrost naturalny mają np Niemcy czy Francja gdzie jest dużo imigrantów z bliskiego wschodu czy dawchych kolonii a oni się mnożą jak króliki. Bo kobiety muzułmańskie z reguły siedzą w domu. Nie pracują bo nie mogą albo nie chcą. Rodzą dzieci i je wychowują. W UK 65% muzułmanek nie pracuje.
Myślę, że posiadanie dzieci wcale nie jest dla większości ludzi niemożliwe (zakładając, że mają z kim je zrobić). Znam ludzi, którzy zarabiają dość słabo i mają kilkoro, znam masę ludzi, którzy dzieci nie mają, bo po prostu tego nie chcą. Większość moich znajomych jest 30+ i nie ma bo nie chce. Sam zresztą nie chcę. To jest problem w każdym rozwiniętym społeczeństwie. Moim zdaniem chodzi po prostu o to, że z dziećmi jest zwyczajnie zbyt dużo pierdolenia się.
Jednym z rozwiązań jest utworzenie zawodu matki. Wiele kobiet, zwłaszcza w regionach o gorszej sytuacji materialnej, byłoby gotowe zamienić dwójkę dzieci i pracę na czwórkę i zawodowe zajmowanie się domem. Oczywiście to by było bardzo drogie dla państwa, ale jest to inwestycja w przyszłość jak każda inna. Takim osobom oczywiście trzeba by było zapewnić silne gwarancje, w tym pomoc w przekwalifikowaniu, świadczenia zdrowotne itp. Państwo nie przekona pani mecenas z Warszawy żeby zamiast jednego dziecka w wieku 35 lat miała 4, ale ekspedientkę z Warszewic już tak. Dopóki pozostajemy w mentalności hurr durr nie dać patologicznym dzieciorobom, dopóty dzieci będą na końcu listy priorytetów młodych.
A wiesz że paradoksalnie z wielu krajach bogate kobiety właśnie mają znowu dużo dzieci - bo duża rodzina to oznaka b dobrej sytuacji finansowo-społecznej i pewnego status oraz przynależenia do klasy wyższej. Tak naprawdę finanse to tylko część odpowiedzi - tym wszystkim najbardziej rządzi kultura
Bardzo bogate tak, średnio bogate nie. Moim zdaniem to właśnie zamiana pracy zarobkowej na pracę w rodzinie jest kluczem. To widzimy w bardzo bogatych rodzinach, gdzie kobieta jest wolna od konieczności zawodowego utrzymania rodziny i może skusić się na dodatkowe dziecko lub dwa. Tak długo jak kobiety będą miały żonglować pracą, dziećmi, aktywnościami, tak długo będą twierdzić "sami sobie zróbcie dzieci".
Te bardzo bogate kobiety mają gosposię, która robi w domu wszystko - zajmuje się dziećmi, karmi je, wstaje do nich w nocy, potem w dzień sprząta, robi wszystkim obiad itd. Uwierz mi, jak masz pieniądze to nie będziesz tego robić.
>Prawdziwym rozwiązaniem jest po prostu umożliwianie ludziom posiadania dzieci, (...) sprawy aborcyjne u nas Hm, mozesz rozwinac? Jak trudniejsze/niemozliwe pozbycie sie potencjalnego dziecka wplywa na to ze rodzi ich sie mniej?
Dobre pytanie. Sęk w tym, że kiedy aborcja jest zakazana, pary dużo bardziej się koncentrują na antykoncepcji dopóki nie są w 110% przekonane, że chcą potomstwo. Ot, mniej ciąż. Kiedy aborcja jest legalna, pary mniej uwagi do tego przykuwają, bo z tyłu głowy zawsze jest to "jak coś to zawsze jest aborcja". Natomiast, kiedy kobieta już zajdzie w ciążę, hormony zaczynają pracować i kobieta nabiera nastawienia macierzyńskiego, przez co najczęściej dziecko chce urodzić, czyli do aborcji nie dochodzi. Dodatkowy myk to na przykład sytuacja w Polsce - gdzie lekarze się boją dokonać aborcji nawet gdy zdrowie bądź życie matki jest zagrożone. Nagłaśniane przez media (i słusznie, to jest skandal) też ma niestety efekt nastraszający potencjalne matki. Warto podkreślić, że to, że dziecko mogło być de facto "wypadkiem", absolutnie nie znaczy, że dziecko jest niechciane. Aborcja czy antykoncepcja dalej jest rozwiązaniem, ale wtedy dzieci się rodzą parom które były "na 80% przekonane", a jak już do ciąży doszło, zdecydowały że jednak dzieciaka chcą.
>Prawdziwym rozwiązaniem jest po prostu umożliwianie ludziom posiadania dzieci, w czym obecne rządy, szczególnie zachodnie, są wybitnie słabe (czy to drogie mieszkania, czy sprawy aborcyjne u nas) przez co ludzie po prostu nie mogą sobie pozwolić na to. nie czaisz w ogole, ludzie nie chca juz po prostu miec dzieci
> ale warto zwrócić uwagę że ci samotni ludzie są nieszczęśliwi - czyli też by chcieli mieć partnera/kę i prawdopodobnie nie pogardziliby dziećmi. mów za siebie
Przestawię tindera na 60+ może będzie łatwiej niż na 35.
Seniorki są jak stereotypowi budowlańcy. Panie to dżungla tu nie ma zasad. Powodzenia i trzymaj się mocno.
Nie jebnie, po prostu będziecie płacić składki emerytalne x2 i jebać na kilku emerytów. A któremu politykierowi za x lat przyjdzie się z tym zmierzyć to jego problem.
Fajnie, że niektóre kraje zachodnie lepiej tłumaczą obywatelom na co płacą podatki. Stąd wiem, że, w kraju w którym przebywam, 3 osoby pracują na pensje jednego emeryta. A dodatkowy bonus jest taki, że statystycznie te 3 osoby nigdy nie będą miały takiej emerytury jak ten dzisiejszy 1 emeryt.
System emerytalny to pryszcz. Jesli nie będzie robotycznych pielęgniarek, to opieka zdrowotna dla tej chmary seniorów to będzie wybór: "paracetamol albo eutanazja". System zdrowotny pochłania grubą większość środków na seniorów, nie ma szans, żeby to udźwignąl ze składek garstki młodych. Jak ktoś z tej chwili myśli, że jest źle, to niech zobaczy ten garb 40-letnich millenialsów, którzy karnie płaca składki zdrowotne, a za 25 lat będą musieli się leczyć.
Nie trzeba 25 lat czekać. Średni wiek pielęgniarek w Polsce jest powyżej 50 lat a 1/3 jest w wieku emerytalnym, i tu chodzi o te pracujące na pełen etat. Nawet jakbyśmy zaczęli teraz dzieci robić na potęgę to służba zdrowia pieprznie zanim na studia pójdą.
Ale zdajesz sobie sprawę że system emerytalny nie jest wypłacalny bo rząd przepierdala pieniądze i emerytury nie idą ze składek płaconych przez emerytów tylko przez bieżące nasze podatki?
Ale to się zacznie wyrównywać za 15-20 lat jak poumierają emeryci tzw. starego portfela. O tym wszyscy zainteresowani wiedzą od początku funkcjonowania tego system, dlatego politycy się tym nie zajmują. Emeryci pracujący jeszcze w starym systemie mają duże emerytury, my będziemy mięli skrajnie małe (>30% ostatniej pensji) i ZUS się zbilansuje, zgodnie z założeniami. Tylko żeby przeżyć na emeryturze powinieneś gromadzić oszczędności i zyski kapitałowe przez całe swoje życie, jakbyś nie wiedział
>my będziemy mięli skrajnie małe (>30% ostatniej pensji) i ZUS się zbilansuje, zgodnie z założeniami. wskaźnik od ostatniej pensji jest taki niski z powodu niskiego wieku emerytalnego. Przechodząc na emeryturę w wieku 60lat Emeryturę będziesz otrzymywać 21lat, a w wieku 67, emeryturę będziesz otrzymywać przez 16lat. No i dodatkowo tracisz te 7lat składkowych. [https://stat.gov.pl/sygnalne/komunikaty-i-obwieszczenia/lista-komunikatow-i-obwieszczen/komunikat-w-sprawie-tablicy-sredniego-dalszego-trwania-zycia-kobiet-i-mezczyzn,285,11.html](https://stat.gov.pl/sygnalne/komunikaty-i-obwieszczenia/lista-komunikatow-i-obwieszczen/komunikat-w-sprawie-tablicy-sredniego-dalszego-trwania-zycia-kobiet-i-mezczyzn,285,11.html)
Przecież nikt nie bedzie głodował, po prostu moje pokolenie wyżu lat 80 będzie głosowało na populistyczną partię, ktora zapewni emerytury. A kasę weźmie ze sprzedaży tego co pozostanie - Orlenów, Lasów Państwowych itd.
Oszczędzanie w czasach populizmu politycznego to marny pomysł. Teraz żeby wygrać wybory to trzeba coś extra suwerenowi dać, czyli podkręcić inflację.
Oszczędzanie to nie trzymanie gotówki pod poduszką, tylko rozsądny fundusz inwestycyjny. Jeśli zależy ci po prostu na zerowym ryzyku (w porównaniu do trzymania złotówek - bo ryzyko to upadek państwa polskiego) i obronie przed inflacją to masz od tego obligacje państwowe.
![gif](giphy|6nWhy3ulBL7GSCvKw6|downsized)
Posiadanie dzieci i ich wychowywanie to dodatkowa praca, którą obarczeni są oboje rodzice - i tylko oni. Siłą rzeczy, jest to dodatkowy etat - bo kto jak kto, ale rodzice na pewno nie mogą sobie pozwolić na porzucenie pracy zawodowej, czy choćby zmniejszenie jej udziału. Moim zdaniem, to są największe problemy. Edit: zapomniałem o jeszcze jednym: Lwią część naszej młodości (żeby nie powiedzieć: całą) spędzamy na edukacji, studiach, potem na zdobywaniu doświadczenia, pracy za niskie stawki, itd. Ci z nas, którzy potem się dorobią (oczywiście, nie wszystkich to czeka) mieliby potem już, teraz, natychmiast (bo czterdziestka się zbliża) dokładać sobie obowiązek utrzymywania i wychowywania dzieci? I co, może jeszcze mieliby od razu brać na swoje barki wyrównanie dzietności do poziomu zastępowalności pokoleń? Niedoczekanie. Oni też chcą pożyć. Oczywiście, jest też kwestia kulturowej niechęci do posiadania dzieci - ale coś mi się wydaje, że na pojawienie się takiej kultury odpowiedzialna są w dużej części ekonomia i to, jak sobie zorganizowaliśmy społeczeństwo.
W ciągu dekady osiągniemy automatyzacje automatyzacji. Wszystko zgodnie z planem :)
Śmieszki śmieszkami ale tak, mnóstwo rzeczy zostanie zautomatyzowane, w tym duża część wysokopłatnych zawodów. Dlatego trzeba stworzyć system w którym owoce tego pójdą na emerytury dla starzejącego sie społeczeństwa a nie dla 0.1% jak to na razie wygląda.
Ten poziom automatyzacji to High risk-High reward zabawa. Albo UBI albo rewolucja albo egzekucja. Tylko cały business model państw się sypnie w ten albo inny sposób. Bo głównym źródłem utrzymania państwa jest obrót pieniądza w gospodarce kraju rozwiniętego. Ciekawe jak to amerykańskie think-tanki sobie wymyślą.
Amerykańskie think tanki to głównie tuzy propagandowe najbogatszych. https://m.youtube.com/watch?v=KuIFF-LCI4k Jeden z założycieli największego z nich jest znany z pytania w fabrykach azbestu: "ale po co informujecie pracowników że są chorzy?"
Tak ale to one zarządzają strategiami w świecie finansowym i zastanawia mnie czy pójdą na wojne z ludzmi/AI, czy serio będą próbowali iść w jakimś normalnym kierunku.
Znaczy TL;DR z tego 2 częściowego podcastu. Republikanie zorientowali się że nie posiadają swoich elit i ekspertów którzy by popierali ich metody/idee więc je stworzyli, za miliardy petro dolarów. PiS też próbował stworzyć swoje elity przez kolegium humanum etc. że im wyszło jak wszystko inne to inna dyskusja.
Ale co to ma do tego tematu?
To że wychodzisz z błędnego założenia. Że think tank mówi 'fracking jest spoko, róbcie'. To nie tak. Tylko 'ej! Think tanki! Będziemy Frackowac przygotujcie 1000 stron o tym że fracking spoko jest'. Tak samo z AI jeśli corporate interest będzie żeby AI pozabieralo wszystkim pracę to Think Tanki naszykuja 1000 stron o tym że w sumie masowy głód rozwiąże problem z otyłością w Ameryce.
Wiedziałem co będzie pod linkiem zanim kliknąłem :d BtB mnie zradykalizowalo, przyznaje.
> Albo UBI albo rewolucja albo egzekucja. Jeśli będzie wzrastało bezrobocie, to się wprowadzi krótszy czas pracy. Za naszego życia nie dojdzie do pełnej automatyzacji. Wciąż będą istnieć potrzebne zawody, które w warunkach istnienia UBI będą poszkodowane.
Największym problemem mogą być zawody w których już teraz brakuje ludzi, w których rzutuje to mocno na jakość świadczonych usług publicznych, jak lekarze, pielęgniarki i nauczyciele, być może sędziowie patrząc jak długo sprawy się ciągną. W tym wypadku musielibyśmy mówić pewnie o czymś innym niż zmniejszeniu godzin, raczej lepsze wypłaty czy jakieś przywileje z pracy, turbo wersja "owocowych czwartków"katering żeby osoba nie musiała tracić czasu na gotowanie, tak żeby ludziom opłacało się robić długie godziny i też nie przechodzić na emeryturę jak najdłużej. Ale co do wielu zawodów to byłby dobry sposób, w szczególności do łatwych zawodów fizycznych gdzie nie potrzeba jakichś szczególnych umiejętności i każdy się nada, można zwiększyć zatrudnienie zmniejszając ilość godzin per etat.
Spójrz sobię na Niemcy. Tam dopiero jebnie xD Ogólnie większość krajów europejskich ma problem z demografią. Dlatego jako kraj/naród musimy starać się o zdrową imigrację. Musimy starać się o Ukraińców, Białorusinów, Słowaków etc. i o ludzi z reszty świata którzy chcą pracować i być częścią społeczeństwa + o Polaków którzy wyjechali za granicę kilka(naście) lat temu. Inaczej będziemy mieli kompletny kolaps systemu emerytalnego.
Sytuacja na Białorusi, Ukrainie czy Słowacji jest taka sama jak u nas, tam nie ma wystarczająco ludzi, którzy chcieliby do nas przyjechać. Nie ma ich też w Rosji. Daleki wschód zestarzeje się zanim stanie się bogaty. Jedyne źródła nadwyżki demograficznej to kraje arabskie i Afryka.
Bedziemy po prostu grac w imigracyjnego berka, my weźmiemy ich młodzież, oni wezma młodzież jakichś biedniejszych krajow azji centralnej i tak aż do najbiedniejszyxh krajow swiata XDD
no przeciez juz sie tak dzieje, w Tadzykistanie masz np. Afganczykow przyjezdzajacych za chlebem, a w Rosji nie masz Afganczykow, ale za to masz Tadzykow
Z reszta, w Europie jest podobnie xD nawet przed wojna Ukraincy do Polski, Polacy do Niemczech/Niderlandów/UK xD
A Niemcy i Brytole do Szwajcarii xD
potwierdzam to, jestem z Uzbekistanu, ponad 6 lat jestem w Warszawie. ale w moim kraju mamy imigrantów z Afganistanu, Pakistanu i coś-tam-stanu. XD
Co też się kończy, bo tam dzietność również spada.
Wiem że u nich jest podobnie, dlatego musimy sprowadzać młodych ludzi z tamtych krajów do nas. A nie wysyłać młodych Ukraińców znowu na Ukrainę. Jeśli Polska będzie się rozwijać i gospodarka będzie rosnąć, to będziemy atrakcyjnym krajem dla imigrantów.
Można też prowadzić politykę pro rodzinna przez co ludzi stać by było na dzieci i spędzanie z nimi czasu a bezdzietni nie patrzyliby na rodziców z politowaniem myśląc "kurwa, jak to dobrze, że nie mam dzieci" A system emerytalny się nie zawali, bo gwarantem jest państwo, czyli państwo musiałoby się całkiem zawalić by to jebło, a był nawet czas, że państwa polskiego nie było na mapie a ZUS wypłacał emerytury
Nie zawali się, prawda, ale będzie *wesoło* jak ci policzą że twoje 40+ lat wkładu w ZUSu to będzie emerytura 2000 zeta
No niestety, pozostaje pracować ponad wiek emerytalny lub zmienić system by pracownik dostawał wynagrodzenie bardzo zbliżone do wartości jego pracy
Oh well. Dbajcie o zdrowie, na emeryturze jest dużo czasu na chodzenie na demonstracje.
No nie, będzie jak w Japonii gdzie w 7/11 cię obsłuży 73 letni *emeryt*, na demonstrowanie nie będziesz miał czasu...
Widocznie japoński emeryt jest w lepszej kondycji niż polski.
Obawiam się, że nawet najlepsza możliwa polityka prorodzinna dużo by nie pomogła (choć częściowo na pewno). Chodzi o aspekt kulturowy - ludzie po prostu nie chcą mieć dzieci. Można spierać się nad słusznością takiego podejścia, ale żyje nam się lepiej niż kiedykolwiek (przynajmniej do 2019 r. było to prawdą, potem to hehe, kwestia opinii), możemy zapewnić potencjalnym dzieciom więcej uwagi i dobrobytu, poza tym wielu rodziców stara się z dużo większym zaangażowaniem podchodzić do wychowywania potomstwa. Wszelkie narzekania na politykę prorodzinną to jednak zazwyczaj wymówki przed samym sobą. Żeby naprawić problem, trzeba by sprawić, że posiadanie dzieci jest po prostu przez ludzi pożądane.
No i właśnie to powinna poprawić polityka prorodzinna. Na chwilę obecną jest wręcz rzeczą pożądaną nieposiadanie dzieci na każdym poziomie życia w dużej mierze dlatego, że rodzice są do nich wręcz przywiązani aż do ukończenia przez nie 25 roku życia i to jest absolutną tragedia. Dodaj do tego koszt koszty jakie rodzice muszą przez ten czas ponosić, przeludnienie mieszkań i nie ma co się dziwić, że ludzie nie chcą mieć dzieci a to dopiero te najważniejsze czynniki. W angielskim jest takie powiedzonko "it takes a village to raise a child", a u nas mamy takie indywidualistyczne podejście do życia, że nie ma właśnie tej wioski do pomocy przy wychowywaniu dziecka.
Można spierać się czym dokładnie jest polityka prorodzinna i może faktycznie nawet mógłbym przyznać Ci rację. Natomiast nie zgadzam się, że wymienione problemy są głównym powodem tego, iż ludzie nie chcą mieć dzieci. Są to problemy dodatkowe, często właśnie wymówki. Stwierdzenie, że rodzice są przywiązani do dzieci do 25 roku życia doskonale pokazuje podejście - dzieci są złem, którego trzeba się szybko pozbyć. Żeby nie było - doskonale rozumiem problem wynikający z niesamodzielności młodszego pokolenia (co jest również w dużej mierze wynikiem dostępności mieszkań itp.), ale kiedyś kilka pokoleń mieszkało w jednym domu i nie zagryzali się na śmierć. Nie twierdzę, że to model, do którego powinniśmy dążyć (wręcz przeciwnie), ale świetnie pokazuje zmianę podejścia.
> ale kiedyś kilka pokoleń mieszkało w jednym domu i nie zagryzali się na śmierć. Nie twierdzę, że to model, do którego powinniśmy dążyć (wręcz przeciwnie), ale świetnie pokazuje zmianę podejścia. Ojjj, przecież tyle opowieści o trudach życia mieszkania z teściami na kupie itd. Ludzie nie mieli wyboru, ale to chyba bardzo często nie działało.
Bo kiedyś jak dziecko miało 10 lat to szło do pracy z ojcem do kopalni i od tamtego momentu generowało zysk dla gospodarstwa. W dodatku podejście do wychowania było inne. Plus dzieciaki bawiły się razem ze wszystkimi dzieciakami z okolicy
Prawda. Dużo matek same siedzą z dziećmi i są wymęczone - nic dziwnego jak siedzą same albo tylko z ojcem dziecka
>Żeby naprawić problem, trzeba by sprawić, że posiadanie dzieci jest po prostu przez ludzi pożądane. nie da sie zwazywszy na nature ludzkiego potomstwa zeby nie powiedziec kolokwialnie
Każdy kraj zachodni, niezależnie od prowadzonej polityki prorodzinnej, jest w zasadzie takiej samej sytuacji, z dzietnością poniżej zastępowalności pokoleń.
A to jest akurat totalna **bzdura** świadcząca o niewiedzy jak działa przyrost wykładniczy. Spójrz sobie jak ewoluuje populacja przy dzietności np. 1,7 a jak przy 1,2. Po kilku pokoleniach będiesz miał sytuację że masz ciągle 60% zastąpienia a przy 1,2 jakieś 20%. Jedno to spadek drugie kompletne zawalenie.
Piszę o granicy zastępowalności pokoleń, żaden kraj zachodni nie ma dzietności na tym poziomie, taki był rdzeń tego co chciałem powiedzieć, nie wchodzę w bardziej szczegółowe rozważania, jak tempo eskalacji kryzysu demograficznego.
Tylko że to nie jest **szczegół** - ostatnie klika lat powinny nas wszystkich już nauczyć że z wykładnikami nie ma żartów. Weźmy se Francję która to ma taki *niedobry* TFR, poniżej 2,1 już od **50 lat**. Ale że jest to tak naprawdę tylko ciut poniżej 2 i ma do tego jeszcze imigrację to ich piramida wygląda jak taki porządny klocek. https://en.wikipedia.org/wiki/File:France_Population_Pyramid.svg Po prostu nie wolno tak na to czarno-biało patrzeć że jak nie ma zastępowalności to od razu jest katastrofa.
W zasadzie napisałem, że dla mojego argumentu nie ma to żadnego znaczenia ale masz rację, przesadziłem w retorycznym pędzie.
Ale już np. sporo stanów USA w perspektywie ostatnich 10 lat ma dzietność powyżej zastępowalności pokoleń. Wiesz co je łączy? Są religijne.
Starać się musimy zwiększyć dzietność i ewentualnie uzupełnić to imigracją. Sama imigracja nie jest w stanie naprawić tego problemu.
Migracja to jedynie pudrowanie trupa i odsuwanie problemu w czasie. Tylko wyższa dzietność może nas uratować
I należy się pogodzić z tym, że wyższej dzietności nie będzie, nawet gdyby prowadzić politykę prorodzinną.
2.0 jest nierealne, ale możemy poprawić obecny wskaźnik wzrorując się na Estonii [https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/03/31/rzad-jest-w-stanie-podniesc-dzietnosc-ale-to-nie-sa-tanie-rzeczy-badanie/](https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/03/31/rzad-jest-w-stanie-podniesc-dzietnosc-ale-to-nie-sa-tanie-rzeczy-badanie/)
Ale wiesz, że na Ukrainie, Białorusi, czy Słowacji nie ma nieskończonej liczby ludzi? Te kraje zmagają się z takimi samymi problemami jak my. Przecież jak do katastrofy demograficznej dojdzie jeszcze masywny drenaż mózgów, to w pewnym momencie rządy tych państw postanowią zapewne znacznie ograniczyć możliwości wyjazdu za granicę. Notabene nie wykluczałbym tego i u nas za kilkadziesiąt lat,jak z tyc ~30 mln polaków co zostanie jeszcze spora część uzna, że woli pracować za granicą, a okaże się że nie ma kto ich zastąpić.
Ukraina traci najlepszych na wojnie. To musi odbić się na jej przyszłości.
No patrze i widzę dzietność Niemcy 1,36 a w Polsce 1,26 - więc u kogo niby jebnie mocniej? Ale masz rację że imigracja i integracja to jedyna szansa na w miarę lekkie lądowanie
1.26 to u nas było jakiś czas temu. Obecnie mamy <1.1
Hmmm serio, ostatnie dane jakie widziałem to było 1,26. Masz jakieś źródło?
[BirthGauge na Twitterze to liczy i wyszło 1,18 w 2023.](https://twitter.com/BirthGauge/status/1775240714231648505) On robi korektę na emigrację Polek, bo GUS je uparcie liczy do mianownika, mimo że od dawna żyją na Zachodzie, co zaniża dzietność. Więc GUS-owi – z którego bierzesz te 1,26 (2022) – wyjdzie mniej.
Tak też słyszałem o tej manipulacji że GUS sobie wlicza panie za granicą z TFR w okolicach 1,5... bo to jest właśnie taka przeciętna dzietność w krajach które mają solidną politykę w temacie w Europie.
W Niemczech jebnie mocniej, bo żyją znacznie dłużej. Niemcy 81,0 vs Polacy 77 lat I aktualnie największe roczniki przechodzą na emerytury. Niemcy muszą dopłacać ok. 150mrd.€/rok do emerytury z budżetu państwa (~20-25% całego budżetu). W następnych latach jeszcze więcej.
Ok ale za to Niemcy przechodzą na emeryture w wieku 66 a od 2031 67 lat a u nas panie, które żyją dłużej, już od 60... Ja bym się nie pocieszał że *inni mają gorzej* bo w Polsce te sprawy leżą kompletnie bo żaden polityk nie ma odwagi powiedzieć że 2+2=4
Sporo Niemców nie pracuję do 67. Jest emerytura od 63 lat, wczesna emerytura (Frührente) etc. Wszystko sponsorowane z budżet państwa a nie ze składek. Aktualnie około 150mld.€/rok (~15-20% budżetu państwa) :)
Jeszcze raz - tak będą mieli cięzko - wszyscy w Europie bedą mieli w mniejszym czy większym stopniu pod górkę. Jednak inne kraje *działają* - ostatnio francuzi w wielkich bólach podnieśli swoją do 64 z 62 - przy 43 latach stażu - choć mają 1,7 w dzietności. Polacy śpią i nikt nie chce tematu w ogóle ruszać
Koalicja podniosła i przegrała wybory. Potem PiS odkręcił. Polacy są głupi nic na to nie poradzisz.
Suwerena interesuje jedynie dzień dzisiejszy i chętnie zagłosuje na populistów "które kradnom ale sie dzielo".
No, i będzie co oglądać
niech ktoś mi wyjaśni jak krowie na rowie jak to jest, że wydajność pracy nieustannie rośnie, ale jak pytamy o emerytury to "uu panie, trzeba wiecej popracować bo sie nie uskłada, a potem jebnie no bo te wredne dzieciaki sie nie ruhajo" zupełnie tak jakby przeciętny człowiek w 2020s wypracowywał tyle samo dóbr i wartości co w 1990s, co jest oczywistą nieprawdą. (inb4 tak, wiem, cała ta wartość leży na kontach funduszy inwestycyjnych wykupujących nam mieszkania spod dupy, ale chcę usłyszeć wyjaśnienie "niesocjalistyczne" xD)
Ponieważ oczekiwania co do poziomu życia rosną. Jeśli masz 20 lat, to w momencie przejścia na emeryturę państwową będziesz zarabiał pensję pewnie koło 25 tysięcy złotych wg obecnych cen. I nagle z tych 25k złotych, które masz na swoje wydatki, spadniesz na odpowiednik obecnych 5k na rękę na resztę życia. Wyobraź sobie jak bardzo by Cię to bolało.
mężczyźni krócej żyją wiec się wyrówna ^^^troche ^^^/s ^^^a ^^^troche ^^^nie
Obniżyć ceny alkoholu i papierosów to emeryci nie będą przesadnie długo żyć. Do tego dorzucić złagodzenie prawa drogowego i znieść ograniczenia prędkości.
Oczywiście. Będą domy za 1zł.
Na totalnym odludziu, bez dostępu do szkół, przedszkoli, szpitali. Jeśli będzie mało ludzi to właśnie zostaną oni skoncentrowani w/wokół dużych miast, a Polska gminna przestanie istnieć.
A to akurat też pytanie, na ile będzie przybywać/ubywać pracy zdalnej. Przy rozwoju pracy zdalnej może się okazać, że małe i średnie miasta będą bardziej przyciągać mieszkańców niż nam się wydaje (niższe ceny mieszkań, usług itd.). Tak, jak zgadzam się, że Polska gminna zmierza ku katastrofie to może się okazać, że wcale nie tak szybko jak się obecnie prognozuje.
Ale praca zdalna ogranicza możliwość wyzysku i mobbingu, więc się od niej odchodzi ;)
Jak nie będzie dzieci to po co dostęp do szkoł? ![gif](giphy|9058ZMj6ooluP4UUPl|downsized)
Już są - we Włoszech i w interiorze Hiszpanii na przykład. Mały haczyk jest taki że są to wioski zamieszkałe przez starców gdzie nie ma już nikogo poza nimi. Brak pracy, szkół, sklepów.
nah, będą puste mieszkania przeznaczone na wynajem albo jako zabezpieczenie innych kredytów. W kamienicy (wyremontowanej, w centrum) mieszkaja 2 rodziny, 3 mieszkania sa wynajmowane a reszta albo wolna tak poprostu albo z oferta za 4,5k+ odstepnego plus czynsz i oplaty. Tych ostatnich nikt nie chce wiec sobie stoja 3 rok z rzedu
Klasyk psychologii rynków finansowych: aktywo nie ma nagle sensu, ale ludzie wierzą w to że do tego się nigdy nie dostosuje cena.
Dlatego zwiększyć wiek emerytalny, najlepiej zrównać do 65 lat. Niezadowolenie społeczne będzie ogromne, ale przepraszam, jak chcesz mieć dobrą emeryturkę, to musisz dłużej popracować. Nie chcesz dłużej pracować? No to państwo będzie ci musiało obniżyć emeryturkę, aby na innych starczyło. Nie ma za dobrze. Jeszcze jest jedna opcja, czyli opodatkowanie przedsiębiorstw, ale po co. Przedsiębiorszcza się wkurzą, że muszą płacić więcej na pracownika, szczególnie te megakorporacje, gdzie dodatkowo ta grupa społeczna to ile? 2 milion ludzi? W porównaniu do 36 milionów? To mały odsetek ludzi, aby rząd musiał zadowolić, bo straci głosy.
Suweren wyklęty podszczuwany przez populistów na to się nie zgodzi. Wybory wygrają obniżający wiek przejścia na emeryturę. Tusk o marne dwa lata podniósł wiek emerytalny i PO od razu straciło władzę.
Ten "jakiś czas" to ze dwadzieścia lat. W tyle czasu to może stać się wszystko biorąc pod uwagę zagrożenia klimatu czy możliwe wojny.
No to pa na to, co przewidują już na 2030. Na zielono gminy, gdzie liczba ludzi >65 przekracza 20%. Po lewej 2016, po prawej 2030. https://wykop.pl/cdn/c3201142/66b56075f80dbbdfb2e6c6fb29cdf6e168a1168dd7072b741c0937a676382daf.jpg
Zagrożeniem klimatycznym nikt się nie przejmuje (niestety,), nawet tutaj - popatrz chociażby na wczorajszy temat o odwołaniu podatku dla samochodów emisyjnych.
Zamiast dowalać podatku to powinni budować Siecie metra lub kolej nadziemna. Darmowe lub tanie bilety a nie dowalać jakieś śmieszne podatki bo to tylko pogarsza sytuację. Zamiast zachęcić ludzi to tylko zniechęcają ale tak to już jest z śmieciami czytaj politykami
Statystyka 70+ wsumie trochę depresyjna
Czemu?
Od roku 1990 i upadku komuny liczba urodzeń na kobiete w polsce poleciała straszliwe w dół (co jest cechą wspólną wszystkich państw bloku wschodniego po roku 91')
Hmm, ciekawe dla czego... /S
Gorące 60latki w twojej okolicy😈😈
niech ktos mi wytlumaczy jak to jest ze nas jest coraz mniej a mieszkania ciagle rosną cenowo?
Japonia jest już 20-30 lat przed nami. Tam nic nie jeblo jeszcze. Ale jest stagnacja od końcówki lat 90.
Po pierwsze to nie jest 20lat przed nami, bo to nie jest tak, że u nich zaczęło się szybciej, to i u nas będzie tyle samo lat później. Po drugie, ich premier otwarcie mówi, że stoją na krawędzi zapaści społecznej. Po trzecie, ich ratuje że mają masę światowych firm. My nie mamy.
To samo ratuje Niemcy.
Tak. Niemcy czy Japonia to kraje, które najpierw były bogate, a potem się zestarzały. Polska czy Chiny to kraje biedne, które się zestarzały, co jest wielkim problemem.
Czeka nas Holocaust staruszków?
Nie. Czekają nas rządy staruszków, bo będą przegłosowywać wszystko im (czy raczej przyszłym nam) będzie na rękę. I będzie to dużo populizmów i jebania młodych.
sami sobie frajerzy ukręciliście bat na ten głupi łeb xD młodzi prowadzą hedonistyczny tryb życia -> nie mają dzieci -> ludzi starszych jest coraz więcej -> przegłosowują starzy młodych Młodzi: pikachu face xDDDD
>ukręciliście Mów za siebie, a nie wliczaj mnie we wszystkich. Nie prowadzę hedonistycznego trybu życia, nie jestem zwolennikiem konsumpcjonizmu, mam dzieci i będę mieć więcej. Nie mam też żadnego "pikaczu fejs", bo jestem absolutnie świadomy do czego obecne trendy prowadzą i staram się na swój sposób uświadamiać o tym ludzi i starać się może w ten sposób zmienić ich podejście.
Jesli mowa tylko o demografii to jest. Tam tylko dlugosc zycia jest sporo dluzsza przez co w Japonii 30% osob jest juz w wieku >65lat czyli na emeryturze podczas w Polsce ten odsetek to 18.5%. W Japonii maja o tyle gorzej, ze sa zamknieci na imigracje w porownaniu nawet do Polski. W Polsce wiadomo, mamy dodatnie saldo migracji od jakiegos czasu, co sie nasililo ostatnio przez wojne. Jesli chodzi o ekonomie i rozwoj, to jest to inna para kaloszy. Tak, jestesmy gleboko w dupie. Raz, ze jestesmy jeszcze relatywnie srednio-rozwinietym krajem ale porownujemy sie tez z najlepszymi czyli stara EU. Mamy pewnie ok 20 lat na rozwiniecie gospodarki przed stagnacja. Dwa, ze nasze firmy i spoleczenstwo nie sa innowacyjne. Mala automatyzacja i niska wydajnosc. Szczegolnie jestli porownujemy sie tutaj z Japonia, gdzie Vending Machine mozna kupic niemal wszystko a w restauracjach zamawia sie na ekrnach a nie u kelnerow, ci jedynie podaja zamowione jedzonko. Jesli chodzi o przyszlosc to nikt nie wie znas jak bedzie. Dzisiaj rozwoj gospodarczy jest czesto powiazany ze wszrostem demograficznym. Pytanie czy rozwoj w robotyce AI, automatyzacji nie da krajom borykajacym sie z zapascia demograficzna ciaglego rozwoju gospodarczego? Jestem w stanie sobie wyobrazic, ze takie Niemcy beda w stanie utrzymac produkcje samochodow czy nawet zwiekszyc przy nizszym zatrudnieniu. Albo przy braku ludzi w magazynach za 15 lat mozna ich zastapic robotami.
> Mamy pewnie ok 20 lat na rozwiniecie gospodarki przed stagnacja. Według wszelkich prognoz nasz rynek pracy jest w miarę bezpieczny do 2030, potem to jazda bez trzymanki w dół. Na całą resztę postaram się odnieść wieczorem, jak będę mieć więcej czasu.
>Według wszelkich prognoz nasz rynek pracy jest w miarę bezpieczny do 2030, potem to jazda bez trzymanki w dół. Co masz na myśli?
W latach 30tych nie będzie wystarczającej liczby pracowników do wielu zawodów np. pielęgniarek, ślusarzy. Ale to szkolenia będą miały pole do popisu organizować przyspieszony kurs np. na pielęgniarkę - najbardziej podstawowych czynności można CHYBA w 3 miesiące wyuczyć
Coraz mniej pracowników, coraz więcej emerytów i ogromne braki w wielu zawodach, których nie będzie kim wypełnić, przez co wiele rzeczy będzie się dosłownie walić.
Tylko że jak Japonia przeszła w tryb stagnacji to była już bardzo rozwiniętym krajem z PKB na mieszkańca powyżej USA. Tak to se można stagnować.
Zgadza sie. My ze wzgledu na bogatych sasiadow (procz wschodnich), takze mamy spory potencjal do rozwoju i wzrostu PKB. Z 200 krajow jestesmy na 50 miejscu. Pewnie do 30 uda nam sie dobic. Jesli chodzi o Purchising power to jestesmy jeszcze wyzej.
Hmm, zwiększenie wieku emerytalnego dla kobiet za 3...2...1
Prędzej chłopom dadzą 70 lat niż zwiększa kobietom. Dlatego pakujemy walizę i naraaa
Pokaż kierunek ucieczki.
Myślę, że gdyby dać ludziom np 500, albo 800 zł na każde dziecko to mogłoby pomóc z problemem demograficznym. /s
[удалено]
To tak nie działa. Alternatywą wzrostu nie musi być spadek, a może być też stabilizacja. I my stabilizacji właśnie potrzebujemy.
To dobrze ze jebnie. Nieobecni rodzice w pogoni za hajsem, przekazali co jest w zyciu najwazniejsze ;) a zresztą kobiety i mlodzi mają przy obecnych kosztach wychowania bombelkow przesrane, do tego brak wsparcia spolecznego. I jeszcze te jazdy z aborcją, jakby baby byly niemyslącymi amebami.
Czy wtedy wreszcie mieszkania będą tańsze?
Po 1 euro w Tarnowie i 3mln za kawalerkę w Krakowie
Myślę, że zrównanie wieku emerytalnego to ważny krok w walce o równouprawnienie. Dodatkowo problemy z funduszem na emerytury by się zmniejszył. Oczywiście mam tu na myśli podwyższenie wieku dla kobie, a nie obniżenie wieku dla mężczyzn. Jak się porównywać to z lepszymi. Pozdrawiam ~Feminista
Będą rodzic przybysze z innych krajów. A w Warszawie będzie jak w Berlinie.
Kto będzie rodzić jak sprowadzamy do kraju głównie mężczyzn?
No chwal się ile masz dzieci
Moje znajome (wschód kraju, lat około 30) mają głównie po 1 dziecku, kilka po 2 dzieci, a nawet i 4 się nawet trafiła. Sporo z nich miało problem z zajściem w ciążę. W 4 przypadkach lekarze powiedzieli, że to cud, że się z jednym udało i że na 2 mogą być marne szanse. Sama mam mocne problemy zdrowotne i obawiam się, że z jednym będzie problem.
[удалено]
Nie jebnie jeśli uda się ściągnąć imigrantów, ale biorąc pod uwagę faszystowskie zapędy Kosiniaka, to nie jestem pewien czy się uda.
Na Ziemi i tak jest za dużo ludzi
Dlatego kazdy rząd jest za wprowadzaniem imigrantów bo trzeba piramide finansową zus i inne podatki utrzymać
No narobiliśmy tych ludzi no to jak chcemy jakoś godnie żyć to niestety tak to będzie wyglądać. Nie trzeba robić 8 dzieci by chociaż jedno przeżyło. Lepiej postawić na automatykę i bogate społeczeństwo nic na masę robotników i rolników klasy niskiej. Szkoda że Nigeria i Indie mają to w dupie.
Gdzie są te dzieci?!
Wojna wyrówna wykresiki.
Może i dostaniesz emeryturę o 5 lat później, ale przynajmniej wcześniej umrzesz
Te wszystkie wasze dywagacje tutaj są za przeproszeniem ch*ja warte. Dziękuje.
Mam wrażenie że jeżeli chodzi o różnice populacji wg płci , to w dużych miastach jest to załamane. Bo wszystkie nastolatki i młode kobiety jadą z wioski na miasto studiować, a chopy na roli zostają, i na oko mogę powiedzieć, że WWA czy KRK to na raczej nadwyżkę kobiet 19-30
Dużo ludzi, źle Mało ludzi, źle Dużo ludzi którzy pracują - bezrobocie Mało ludzi którzy pracują - brak pieniędzy Dużo emigracji, źle Dużo imigracji, źle W naszym kraju jedyne co się zmienia, to świadomość ludzi, coraz więcej osób się wyłamuje z przedawnionego systemu dwóch dzieci i psa co daje zerowy przyrost naturalny, ale spoko, na pewno hindusi chętnie się przejadą do Polski żeby pracować, więc źle nie będzie Pomijając wzrost przestępstwa i zanikanie tradycji, no ale ważne co politycy zarobią xD
Tak jakby to tak analitycznie podsumować, to kobiety powinny pracować gdzieś do okolic 70 przy wieku emerytalnym mężczyzn bez zmian, żeby zarobiły same na siebie.
Na szczęście nie tylko u nas
Mnie to jakoś brzydzi, "wiek produkcyjny" jakbyśmy byli tylko jednostkami, które mają wspierać gospodarkę kraju, ale też taka jest rzeczywistość, więc za bardzo się nie smucę.
Z jednej strony Katopis, z drugiej Koalicja Deweloperska, to jak ma być?
Roboty i AI. Do tego Jesli KRUS będzie zlikwidowany i będzie każdy na ZUS i płacił prawdziwe składki będzie problem solved.